Czym NIE jest copywriting?
Autor: Karina Farkos
Wiele powstało artykułów na temat tego, czym jest copywriting, nadal jednak dobrze nie opisano tego, czym ten nie jest. A warto odkurzyć ten termin, gdyż narosło na nim wiele zmutowanych drobnoustrojów.
Z zawodem tym związanych jest wiele mitów i niedopowiedzeń. Co więcej, przedstawiciele tej profesji, mówiąc o tym, kim są spotykają się z wieloma zaniepokojonymi istnieniami ludzkimi i szeregiem pytających spojrzeń. Idąc do urzędu czy też, szampańsko się bawiąc na imieninach u ciotki, raczej nikomu nie zaimponują, mówiąc, że są tymi wielkimi „kopirajterami”. Do tego musza oni być przygotowywanie na literowanie swojego zawodu i delikatne pytania, w stylu: „jak to się do cholery zapisuje”?. Życie copywritera nie jest jedynie sielanką, aby jednak stopniowo to zmieniać, warto raz na zawsze wyjaśnić, czym NIE jest copywriting.
1.Miłośniców pięknych studenckich czasów, spod znaku kserówek, muszę zmartwić. Nie, niestety zawód „kopirajtera” nie ma nic wspólnego z masowym robieniem kopii – czyli z profesjonalną obsługą kserokopiarki. Co prawda, owszem, od czasu do czasu może on czerpać inspiracje od innych, ale z pewnością nie tak dosłownie i nie na taką skalę. Przykro nam.
2. Copywriter nie jest także specjalistą od praw autorskich. Dyslektycy i ludzie gardzący skupianiem się na detalach – owszem, mogą nie zauważyć subtelnej różnicy między Copywriterem a copyrighterem. Niby jedna literka, ale jakże znacząca. Aha, dla bardziej zaawansowanych dyslektyków, powiemy tylko jeszcze, że nie, nie jesteśmy także copywrighterami. No cóż, szkoda.
3. Nie jesteśmy ornitologami. Na pozór może to brzmieć absurdalnie, ale naprawdę – nie mamy nic wspólnego ani z hodowną drobiu, ani sikorek, ani innych rzeczy, które ptasie są. Zwieść niektórych mogą pozory, czyli treść wielu ogłoszeń o pracę na stanowisko copywriterskie. Tamże w wymaganiach zazwyczaj pojawia się słynne „lekkie pióro”. Sztab specjalistów usiłował badać zależność wagi i rodzaju upierzenia od jakości pisanych tekstów – ale do dziś nie ustalono ostatecznego stanowiska.
4. Nie pracujemy w cukierni. To, że niektórzy copywriterzy piszą czasami tzw. precle, nie oznacza, że mają wiele wspólnego z branżą cukierniczą. Owszem precle mają coś wspólnego z wypełniaczem i pustymi kaloriami, ale wypieka się je raczej na klawiaturze, a do tego nie są one szczególnie smaczne. Co lepsi copywtirerzy wiedzą, że zdrowa dieta to podstawa, dlatego wydają jedynie wartościowe treści, bez oferowania pustych kalorii.
5. Nie jesteśmy nudziarzami, tak przynajmniej chcemy o sobie myśleć;). Copywriter cto ktoś pomiędzy artystą a biznesmenem i psychologiem, czyli człowiek, który ciągle musi się uczyć i być na bieżąco z trendami. Copywriterzy bywają dziwni – miewają absurdalne poczucie humoru, dziwne skojarzenia i czasami świat za nimi nie nadąża. Pewne jest jednak to, że trudno się z nimi nudzić, a praca z nimi to niekończąca się podróż harleyem po malowniczej, zakurzonej serpentynie (z „Born to be wild” w głośnikach).
Za dziką jazdę ze słowami dziękuję zespołowi: Copyriders
Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.