sobota, 19 września 2015

Nowy stary model reklamy

Nowy stary model reklamy


Autor: Robert Wąsik


Jeśli to czytasz, to masz szczęście – przedstawię Ci sposób tak banalnie prosty, że aż wstyd, że nie jest najszerzej stosowany. Do czego sprowadza się reklama? Często do wciskania kitu, prawda? A gdyby reklamować szczerze?


Tylko dla dobrych produktów

Zgoda, mój system ma jedną, często uznawaną za poważną, wadę: nie sprawdzi się do reklamowania szmelcu. Jeśli więc rzeczywiście produkujesz mizernej jakości produktu albo sprzedajesz kiepskie usługi, to niestety z niego nie skorzystasz. Zresztą szczerze życzę Ci odpadnięcia z biznesu – produkty muszą być dopracowane, a usługi rzetelne, bo zadaniem biznesu nie ma być napychanie kabzy, tylko zmienianie świata na lepszy. Tyle tytułem wstępu. Jeśli uważasz, że to, co robisz, może poprawić czyjeś życie i dać radość, to chętnie podzielę się z Tobą prostą instrukcją promocji.

Nie naginaj rzeczywistości

Opisywanie produktu lub usługi powinno odbyć się bez naginania rzeczywistości. Na pewno wiesz, że każdy produkt ma jakieś wady – kiedy idziesz do sklepu, masz tę świadomość, dlatego powinieneś ją zachować także wtedy, kiedy reklamujesz swój produkt – nikt nie uwierzy, że jest idealny. Zresztą – gdyby był bardzo wysokiej jakości, wadą byłaby wysoka cena, prawda?

Prawda manipuluje

Każdy tekst marketingowy siłą rzeczy jest tekstem manipulacyjnym, co wynika z natury języka – sugerując, manipulujesz. Dlaczego więc zwracać czyjąś uwagę na wady produktu? To bardzo proste: kiedy powiesz klientowi szczerze, jakie wady ma Twój produkt, klient nie będzie musiał ich sam szukać – dostanie jasny, przejrzysty i prawdziwy opis. Zwróć uwagę na to, co dzieje się, jeśli nie podasz klientowi rzetelnego opisu: w takim przypadku zacznie on sam szukać wad produktu, znajdując czasem problemy nieistniejące (że kolor nie taki, że coś MOŻE być niższej jakości) – wystarczy napisać szczery tekst, żeby klient przy zakupie czuł się bezpiecznie.

Rzetelność dla finansistów

Największy problem z rzetelnością mają doradcy finansowi, banki, parabanki i podobne instytucje. Oczywiście nie twierdzę, że ktoś celowo wprowadza w błąd swoich klientów, ale prezentowana oferta czasem jest wręcz zbyt doskonała. Cele kredytodawcy i kredytobiorcy nigdy nie są zbieżne a w tekście sprzedającym kredyty zawsze klient może przeczytać, że bank ma na uwadze jego dobro – to nigdy nie jest prawdą i wie o tym każdy. Pomijając takie oczywiste kłamstwa, można zyskać klientów. Informując o ryzyku inwestycyjnym, kosztach pożyczek – to wszystko dziś wypada z planów tekstów marketingowych, bo jakiś spec orzekł, że negatywnie wpływa na sprzedaż. Niekoniecznie – ludzie chcą ufać sprzedawcom, a Ty musisz im dać szansę. Dlatego pisanie rzetelnych tekstów sprawdzi się również w branży finansowej.

Sam nie dam rady


Przyzwyczajenie do starego modelu promocji, opartego na świadomym lub nieświadomym wprowadzaniu w błąd jest olbrzymie i przeszkadza w działaniu uczciwym. Niewielu copywriterów, marketingowców i agencji reklamowych zajmuje się tworzeniem rzetelnych reklam. Jeśli kogoś takiego znajdziesz, jesteś już na wygranej pozycji.


Jeśli chcesz zamówić rzetelne teksty marketingowe, skontaktuj się jedną z dwóch firm: TekstPlus.pl albo Artelis.pro

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Praca po swojemu - język a ocena

Praca po swojemu - język a ocena


Autor: Robert Wąsik


Do strony językowej prac licencjackich jakoś już zwykło się podchodzić z wielkim dystansem. Czy wiesz, że język Twojej pracy ma wpływ na końcową ocenę recenzji? Zadbaj o to, żeby nie stracić tutaj punktów!


Nie ma systemu oceniania

Nie istnieje jednolity sposób oceniania prac licencjackich czy magisterskich. Często nie tylko w obrębie jednego wydziału, ale nawet w ramach jednego zakładu poszczególne osoby w różny sposób oceniają prace. Zazwyczaj recenzent i promotor używają tego samego arkusza oceny, ale i to nie jest obowiązkiem, jeśli tylko użyją podobnych kryteriów. Większość z arkuszy przewiduje pewną liczbę punktów również za właściwe posługiwanie się językiem. Co ciekawe – nie widziałem jeszcze takiego arkusza, w którym oceniałby jakość użytego słownictwa.

Jak to napisać?

Prace licencjackie należy pisać językiem prostym. Po pierwsze – prace naukowe powinny być zrozumiałe i maksymalnie precyzyjne, a ten efekt osiąga się właśnie przez uproszczenie języka, a po drugie, nadmierna złożoność zdań może łatwo doprowadzić do błędu i obniżenia oceny. W ramach oceny języka ocenia się przede wszystkim spójność wywodu, jasność i precyzję wypowiedzi, użycie kluczowych zwrotów fachowych, o ile jest to konieczne dla zachowania precyzji.

Czy możesz zmanipulować recenzenta językiem?

Tak naprawdę każda wypowiedź jest manipulacyjna. Czy jednak możesz narzucić recenzentowi lub promotorowi konkretny tok myślenia? Jest to jak najbardziej możliwe. Do tego, aby bronić się przed manipulacją językową, nie potrzeba wyższego wykształcenia, a jedynie wiedzy na temat używania języka. Nie chodzi mi jednak o to, abyś celowo kogokolwiek wprowadzał w błąd – możesz jednak uniknąć części negatywnych ocen, jeśli właściwie zbudujesz swoją wypowiedź. Manipulacja może bowiem oznaczać po prostu zmianę konstrukcji zdaniowych w tekście. Najważniejszym wytrychem, jaki możesz zastosować, jest użycie prostego zwrotu „moim zdaniem”, a w zasadzie „zdaniem autora”, bo praca powinna być pisana w trzeciej osobie. Twierdzenia ustanowionego w ten sposób nie musisz uzasadniać literaturą. Nie można tego odczytać jako błędu – oczywiście należy korzystać z literatury, ale ogłupiająca polska mania pisania wszystkiego wyłącznie w oparciu o cudze cytaty powoduje, że nie możesz w pracy zawrzeć własnego pomysłu – dzięki temu wytrychowi możesz, a podobnych możliwości jest dużo więcej!


poprawa prac licencjackich i magisterskich

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Merytoryczne teksty najlepszą reklamą

Merytoryczne teksty najlepszą reklamą


Autor: Robert Wąsik


W czasach krzykliwej reklamy, wszechobecnego marketingu i pozycjonowania stron internetowych, trudno jest znaleźć gdzieś rzetelne informacje o produktach i usługach, a to właśnie one mogą być najcenniejszą formą reklamy.


Zakłamana reklama

Reklama – stek bzdur, kłamstw albo przynajmniej mocno naciągany opis rzeczywistości. Tak to przynajmniej wygląda. Dziś reklama w sieci sprowadza się albo do banerów (kiepskich zazwyczaj), albo do pozycjonowania, w którym już dawno nie wygrał najlepszy, a jedynie najbardziej obrotny. Ta druga metoda promocji jest co prawda skuteczna, ale tylko naraz: klienci nie mają ochoty wracać do firmy, która raz nabiła ich w balona.

Brak informacji

W zalewie stron zapleczowych, skryptów wiki, katalogów stron, które są całkowicie bezużyteczne również dla potrzeb SEO, trudno znaleźć to, co byłoby najcenniejsze, czyli realną wiedzę. Każdy artykuł pisany przez większość copywriterów na dany temat zawiera dokładnie te same (dodajmy, że niesprawdzone) informacje, a kolejny jest po prostu jakimś bełkotem wyplutym przez mieszarkę. Mimo kolejnych zmian algorytmu Google cały czas właśnie ten śmietnik jest podawany internautom jako potencjalnie najbardziej wartościowe strony.

Ostoja rzetelności

Publikowanie rzetelnych materiałów reklamowych w dzisiejszych czasach mija się z celem. Jedyne miejsce, gdzie masz pełną kontrolę nad tym, co się pojawia i jakie informacje są prezentowane, to twoja własna strona internetowa. Wkładasz w nią mnóstwo pracy, nierzadko także grube pieniądze: szkoda zabijać efekt głupkowatym tekstem marketingowym.

Merytoryczne teksty i rzetelna informacja

To, czego ludzie szukają, to odpowiedzi na nurtujące ich pytania. Czy widziałeś ostatnio stronę banku, na której byłoby napisane, że hit miesiąca, lokata oprocentowana na 3,5%, za pół roku będzie kompletną porażką? A może widziałeś stronę doradcy nieruchomości, który uczciwie napisał cenę i podał wady budynku? Ludzie chcą wiedzieć: kiedy inwestuję pieniądze, chcę mieć pewność, że robię to dobrze, ale chcę też znać realną cenę. Kiedy kupuję dom, chcę wiedzieć, na ile wydatków w związku z niesprawną siecią wod-kan muszę się przygotować.

Przedsiębiorco, zainwestuj!

Drodzy przedsiębiorcy – choć sam jestem copywriterem, jestem też waszym klientem. Zainwestujcie, proszę, w szczere, merytoryczne teksty. Dzisiejsza strata jest jutrzejszym zyskiem: klient, którego dziś przyciągnie rzetelny opis usługi, jutro poleci rzetelną firmę. Bez kupionych certyfikatów i bez naciąganej reklamy. Inwestycja w szczere teksty rzeczywiście może się opłacić.


merytoryczne i szczere teksty na stronę www

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Mania angielszczyzny

Mania angielszczyzny


Autor: Robert Wąsik


Jednym z podstawowych problemów polskiej nauki jest brak własnego aparatu pojęciowego. Widać to wyraźnie na każdym etapie realizacji zadań studenta, a szczytem jest już pisanie pracy magisterskiej.


Przykłady z dziedzin różnych

W ciągu ostatniego roku poprawiałem prace licencjackie i magisterskie z 32 różnych kierunków. Praktycznie za każdym razem: w biologii, filozofii, technologii lotnictwa, literatury, wszędzie tam byłem zmuszony do usuwania zwrotów obcojęzycznych. Ponieważ sam z wykształcenia jestem biologiem, wiem doskonale, że niektóre pojęcia są rzeczywiście praktyczne, ale zdecydowana większość po prostu „się przyjęła” z powodów, których nie można chyba szukać nigdzie, poza lenistwem „naukowców”. Terminal investment, czyli inwestycja terminalna, końcowa, ostateczna, paranormal romance, czyli romanse paranormalne (względnie tandeta-nienadająca-się-do-czytania), a także setki, wiele setek innych określeń, które wszędzie – oczywiście poza Polską – ktoś przetłumaczył i stosuje, a które u nas podobno mają brzmieć mądrze.

Holendersko-niemieckie zawody

Mam kolegę, który pracę magisterską chciał pisać w Holandii. Pojechał tam w ramach wymiany i zamierzał pracę napisać po angielsku (bo niderlandzkiego nie zna). Efekt – odmowa: „jest pan w Holandii, gdzie prace naukowe pisze się tylko po niderlandzku i na angielski można je jedynie tłumaczyć”. Podejście podobne przyjęto w Niemczech. Ba, na Białorusi nawet i Ukrainie, ale u nas nie, u nas musi być oryginalnie, czyli praca ma zostać napisana w Vistula English.

Szacunek do własnego języka zanika nawet na takich kierunkach jak filozofia, gdzie tworzy się wprawdzie wzorce logiczne wypowiedzi, gdzie wykorzystuje się wiele zwrotów precyzyjnie tak, jak należy, ale gdzie też tylnymi drzwiami dostają się anglicyzmy. Zbędne zresztą, bo język polski może wyrazić wszystko.

Co z tym fantem począć?

Cóż, wyjścia są dwa: albo narazić się promotorowi i przetłumaczyć angielskie zwroty na polskie i dodać złośliwie, że się nie przyjęły, bo nikt ich nie używa, albo wyjście drugie – przetłumaczyć i nie dorzucać złośliwych komentarzy. Język branżowy nie musi być obcy!
Wiem, że czasem trudno jest takie branżowe zwroty wkomponować w polską składnię: z tłumaczeniem zwykle problem jest nieduży, ale nie zawsze po polsku zdanie chce brzmieć równie mądrze.

Napisanie pracy dyplomowej staranną, precyzyjną polszczyzną niekoniecznie będzie łatwe. Mało który język ma tyle skomplikowanych zasad, co nasz, ale też mało który pozwala na tak precyzyjną budowę wypowiedzi. Warunek jest jeden: podczas pisania, trzeba myśleć i trzeba używać zasad, które istnieją poza zakurzonymi słownikami poprawnej polszczyzny.


korekta prac magisterskich.

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Czego nie wiesz o pracach dyplomowych?

Czego nie wiesz o pracach dyplomowych?


Autor: Robert Wąsik


Od kilku lat poprawiam prace dyplomowe różnej rangi, z różnych kierunków, różnych uczelni i w ogóle różne – pod każdym względem. Chciałbym w tym najkrótszym z możliwych podsumowań napisać ci coś, czego o pracach dyplomowych nie wiesz.


Każdy promotor wie najlepiej

Sam miałem promotora, który zwykł sugerować usuwanie własnych sugestii i zalecać dopisanie tekstu, który zalecił był usunąć. Nie zdziwiły mnie więc tego rodzaju zachowania, podobnie jak nie zdziwiła mnie wszechwiedza promotorów. Każdy podawał swoje wytyczne, a kiedy studenci nie trzymali się ich, odpisywał, że „tak nie wygląda praca naukowa”. I może byłoby to zrozumiałe, ale, jak się pewnie domyślasz, wytyczne różnych promotorów nie tylko były niespójne – były wręcz wzajemnie wykluczające. Bądź co bądź, nie ma przecież czegoś takiego, jak szablon pracy naukowej: można ewentualnie wyróżnić pewne jej elementy, nawet części, ale nawet one nie są obligatoryjne.

Nikt tu nie zna języka

Martwisz się, kiedy promotor radzi ci używać krótszych zdań, wskazuje na błędy językowe albo inne techniczne drobiazgi? No cóż – niestety, sam znam dość sporo zasad poprawnej polszczyzny i staram się ich trzymać, ale kiedy nawet promotor nakazuje użycie zwrotu „odnośnie czegoś”, a nie „odnośnie do czegoś”, to krzyczeć mi się chce z bólu. Tyle gwałtu, ile polszczyźnie zadaje ciało profesorskie, nie jest w stanie zadać cała armia dyslektyków i analfabetów praktycznych.

Nie przejmuj się swoimi błędami – jeśli nawet ktoś będzie chciał opublikować twoją pracę, to i tak weźmie się za nią redaktor czasopisma, który dostosuje ją do standardów wydawnictwa. To normalna procedura i wybryki profesorskie potraktuj w tej samej kategorii. Być może bardziej elegancko byłoby nie sugerować rozwiązań kłopotów, o których rozwiązywaniu nie ma się pojęcia, ale pewnie już wiesz, że uczelnia to miejsce, w którym elegancja to tylko figura retoryczna.

Oszczędzaj czas

Z doświadczenia wiem, że nawet najstaranniej napisane prace, czasem są zwracane do poprawy. Czort wie, czy to sposób na pokazanie wyższości, czy jakieś egzemplifikacje nieomylności promotorów. Tak się po prostu zdarza. Widziałem już i takie prace, które były prawie idealne, ale i tak upstrzone uwagami – jest ryzyko, że ich autorzy wysłali je do promotora, kiedy ten miał jakiś gorszy dzień. Z tym trzeba żyć – nie zajmuj się uzasadnianiem użycia takiego czy innego zwrotu – zmień go. Poważnie – ja wiem, że może praca nie stanie się lepsza. Może nawet się pogorszy, ale poprawi się twój komfort bytowania – nie musisz cały czas słuchać bezsensownego powtarzania wkoło „nie dopuszczę do obrony”. Każdy ma jakieś kaprysy, uszanuj je!

Kiedy szukać korekty?

Zlecenie komuś korekty pracy dyplomowej to najprostsze rozwiązanie. Potraktuj je jednak jako ostateczność – zgoda, zrobię to szybciej niż ty sam, ale ale nie o to chodzi. Spróbuj zaprzyjaźnić się ze swoją pracą, wczuć się w rolę promotora albo recenzenta, spojrzeć na to, co napisałeś z jakiegoś dystansu. Wiem, że jesteś emocjonalnie związany ze swoją pracą – każdy jest, nawet jeśli tylko podświadomie. Ale właśnie dlatego sam najlepiej wiesz, jak chcesz, aby ta praca ostatecznie wyglądała. Korekty szukaj wtedy, kiedy mimo szczerych chęci nie możesz sprostać wymaganiom promotora albo wtedy, kiedy z różnych powodów nie masz czasu należycie zająć się swoją pracą.


korekta prac magisterskich

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.