sobota, 19 września 2015

Słowa, które magnetyzują

Słowa, które magnetyzują


Autor: Mariusz Gleba


W reklamie kluczową rolę odgrywają słowa – zręczne posługiwanie się nimi może przyczynić się do spektakularnego sukcesu produktu. Copywriterzy zdają sobie sprawę z ich mocy, dlatego ich pomoc podczas tworzenia kampanii reklamowej jest nieoceniona. Jakich słów używać, aby skutecznie przykuć wzrok potencjalnego klienta?


Istnieją słowa, które jak żadne inne oddziaływają na wyobraźnię klientów. Oczywiście zasada ta działa dwojako – niektóre słowa i wyrażenia, użyte w kontekście danego produktu, skutecznie zniechęcą klientów do zainteresowania się nim.To jednak pojedyncze słowa, a nie całe akapity, świadczą o powodzeniu całej kampanii.

Od czego zacząć?

Od tajemnicy... Drobna tajemnica zawsze była pociągająca. Skuszenie czytelnika słowami: „odkryj”, „odszukaj”, „spróbuj odnaleźć...” to również obietnica składana przez copywritera: spójrz, mam dla Ciebie coś ciekawego! Ta obietnica może być okazją, która tylko czeka na odkrycie. Skłonienie czytelnika do interakcji to lwia część sukcesu dobrej reklamy. Przymiotniki drogą do sukcesu!

Przymiotniki takie jak „atrakcyjny”, „zadziwiający”, „przyciągający” działają jak prawdziwy magnes. Obiecują spotkanie z czymś nietuzinkowym, niecodziennym. Umiejętne operowanie nimi pozwoli na jeszcze większe skupienie uwagi czytelnika na ofercie. Tutaj jednak musimy być ostrożni – zbyt wielkie natężenie tych słów sprawi, że oferta stanie się groteskowa i wzbudzi w czytelniku czujność! Warto wspomnieć również o gwarancji – słowo „gwarancja” stanowi jedno z najpotężniejszych w dzisiejszych czasach: gwarancja zadowolenia, gwarancja najwyższej jakości, gwarancja jakości... odpowiednie użycie tego słowa uspokoi czytelnika i pozwoli na zdobycie jego zaufania. Przekona go również, że to, co mamy do zaoferowania, jest warte jego zainteresowania, czasu i pieniędzy.

Uwaga: korzyści! Wszelkie promocje oraz bonusy zawsze napędzały zainteresowanie ofertami. Również w tym przypadku, zastosowanie słowa „bonus” lub „korzyści” pozwolą na zatrzymanie wzroku czytelnika. Pomocne okażą się również wyliczenia: wyliczenie korzyści oraz rozwiązań, które dzięki danemu produktowi otrzyma nabywca, to skuteczny wabik. Podniesie to zarówno jakość oferty, jak i ilość zainteresowanych nabywców! Umiejętne wykorzystanie słówka „sprawdzony” lub „pewny” również korzystnie wpłynie na odbiór tekstu: pozwoli na zdobycie zaufania oraz uspokojenie klienta.

Zapewnimy również, że to, co chcemy mu zaoferować, uzyskało pozytywne opinie innych użytkowników. Pamiętajmy: to najlepsza, najskuteczniejsza i najtańsza reklama! Podobny efekt uzyskamy, dając... dowód na potwierdzenie naszych słów. Każdy klient posiada podświadomą potrzebę posiadania dowodu niezawodności, jakości. Przydatne mogą okazać się wszelkie referencje, cytaty pozytywnych opinii. Tutaj również jednak należy być ostrożnym: czytelnik bardzo szybko zorientuje się, kiedy chcemy go okłamać preparowanymi opiniami!

Słowa, których unikać!

Istnieją również słowa i zwroty, których zastosowanie może przyczynić się do klęski całej kampanii. Zazwyczaj są to słowa, które posiadają kolosalny wpływ na podświadomość czytelników. Zaliczamy do nich słówko „nie”, które jest podświadomie ignorowane przez czytelników. Również przymiotnik „najlepszy”, ze względu na silne nadużywanie go w mediach, stanowi odstraszającą barierę.


drukarnia oline

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Tworzenie dobrego briefu

Tworzenie dobrego briefu


Autor: Mariusz Gleba


Brief to uporządkowany spis wszelkich informacji niezbędnych agencji reklamowej, copywriterowi czy grafikowi do rozpoczęcia współpracy z każdym klientem. Stopień jego dokładności pozwoli określić, jak dobrze znamy swojego klienta i jego oczekiwania względem naszej pracy.


Odpowiedzi na pytania zawarte w briefie powinny być głównym drogowskazem dla każdego twórcy co do oczekiwań klienta. Im bardziej dokładne odpowiedzi, tym lepiej pozwoli on przygotować się pracy.

Co powinien zawierać dobry brief?

Przede wszystkim pytanie dotyczące firmy: tutaj interesować będzie nas historia, rok założenia. W odpowiedzi koniecznie powinny znaleźć się informacje o profilu działalności, strukturze.

Ważne są detale: z pozoru niewielkie szczegóły mogą stać się inspiracją dla motywu przewodniego całej kampanii reklamowej czy stworzenia logo.

Kolejnym ważnym punktem jest pytanie o produkt – w odpowiedzi powinny znaleźć się jego główne cechy oraz właściwości. Klient powinien udzielić odpowiedzi, czy produkt kupowany jest na bazie emocji, czy też z namysłem, oraz czy kupujący może zweryfikować jego jakość.

Klient powinien jasno określić, co wyróżnia jego produkt na tle innych, podobnych. Opis produktu pozwoli również namierzyć produkty konkurencji, zdobyć wiedzę na ich temat oraz zbadać opinię użytkowników na ich temat.

Konkurencja – poznaj ją!

Pytanie o konkurencję zazwyczaj zaskakuje klientów – niepotrzebnie! W briefie powinny znaleźć się również informacje na temat produktów konkurencji, opinii o nich. Ważne informacje to również strategie reklamowe, które przyjęła konkurencja: na co położyła nacisk, promując swój produkt. Znajomość konkurencji pozwoli nie tylko dopasować swój produkt do oczekiwań kupujących, ale również znaleźć sposób na jego skuteczne wyróżnienie.

Konieczne okaże się również określenie grupy docelowej, o której myśli klient: musi on określić płeć, wiek, wykształcenie oraz zainteresowania swojego idealnego nabywcy. Pozwoli to dopasować język oferty do jego oczekiwań. Powiązanie klienta z produktem jest jedną z kluczowych kwestii, która wpłynie na sprzedaż produktu.

Cele, obietnice

Klient powinien jasno określić swoje cele marketingowe: w briefie powinno pojawić się pytanie, czy priorytetem jest pozyskanie nowych klientów, czy też skupienie się na obecnych nabywcach. Być może celem kampanii ma być zwiększenie świadomości marki? Słowem: wszystkie cele, które klient chciałby osiągnąć poprzez prowadzenie danej kampanii. Klient powinien również wybrać jedną korzyść, która stanie się kluczowa i wiodąca podczas reklamowania produktu.


drukarnia internetowa

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

O tolerancji Google dla błędów językowych

O tolerancji Google dla błędów językowych


Autor: Robert Wąsik


Starcie: zwolennicy szybkiego, ale pełnego językowych gaf pozycjonowania, kontra ultrapoprawni copywriterzy. Jak wyszukiwarki widzą stronę internetową? Czy i kiedy należy zająć się błędami w treści strony?


Prowadzone obecnie na polskim rynku praktyki SEO nie korzystają raczej z bogactwa języka, bo też nikt od nich tego nie wymaga. Samym pozycjonerom zależy raczej na szybkim zysku niewielkim kosztem, a klienci mają najwyżej średnie pojęcie o tym, jak wszystko ma działać. Efekt jest taki, że strony z tekstami pozycjonerskimi pękają w szwach od jakichś dziwolągów rodem z kiepskich mieszarek i automatów do tworzenia synonimów. Pozycjonowanie w oparciu o coś takiego nie jest ani skuteczne, ani etyczne, ani nawet tanie.


Z drugiej strony barykady stoją copywriterzy i grupka seo-wców, którzy chcieliby zarobić na pisaniu i obsłudze profesjonalnych tekstów. Tu znów popada się w drugą skrajność, w której brak przecinka jest traktowany jako śmiertelny grzech, a nietypowa inwersja stylistyczna jest powodem do odsądzania od czci i wiary.


Nie wiadomo z oficjalnego źródła, jak działają boty wyszukiwarek. Wiadomo na pewno jednak, że analiza treści w ich wykonaniu jest dość dokładna. Trudno sobie wyobrazić jednak, aby ludzie, którzy w tych skryptach implementowali sprawdzanie pisowni byli polonistami, i to o bardzo konserwatywnych poglądach. Nawet w tym tekście może być literówka, choć nie została wykryta przez automaty edytora na moim komputerze w czasie wprowadzania do serwisu. Może więc tolerancja Google będzie podobna. Na pewno błędy ortograficzne są znajdowane. Ile trzeba ich znaleźć, aby obniżyć moc linków w tekście? Mam wrażenie, że wystarczy jeden, choć nie będzie to od razu tragedia. Na pewno jednak im więcej kompromitujących błędów, tym niższa moc linków. Trudniej niż z ortografią będzie z gramatyką. Tu są wyjątki, sprzeczne czasem interpretacje, a lokalizacje akcentu zależą od zamierzeń autora. Przypuszczam więc, że i normy weryfikacji są mniej kategoryczne, jednak jakieś są na pewno, ponieważ strony zawierające frazy takie jak „copywriting Kraków” nie są dobrze oceniane przez Google i wystarczy jedna- dwie takie frazy, aby dało się to odczuć. Na pewno nie w każdym przypadku będzie to tak samo widoczne, jednak założyć można bez wielkiego ryzyka błędu, że to, co razi większość czytelników, uderzy też Google, a w konsekwencji wróci do autora strony w postaci niższej pozycji witryny.


PozycjaPlus - najtańszy SEO-copywriting wysokiej klasy

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Jakość tekstów pozycjonerskich a moc linków

Jakość tekstów pozycjonerskich a moc linków


Autor: Robert Wąsik


SEO to dość mocno rozbudowana branża, w której każdy może zwrócić uwagę na coś innego. Parametrów, które wyraźnie wpływają na pozycje witryn w wyszukiwarkach, jest przynajmniej kilkanaście, a tych mniej istotnych ponad dwieście.


Za podstawowy element modyfikujący SERP-y (czyli listy wyników wyszukiwarek) przyjęło się uważać ilość linków przychodzących. Sęk w tym, że link linkowi nierówny i ilość tekstów, owszem, przekłada się na zmiany pozycji, ale nie mniej ważna jest jakość tych linków. Pojęcie to coraz częściej przewija się na forach internetowych, ale wciąż jest zbyt mało znane wśród klientów firm pozycjonerskich. O co więc chodzi z tą jakością tekstów i linków?


Otóż Google i jego algorytmy to nie są bezmyślne programy komputerowe, ale dość rozbudowana struktura wzajemnie powiązanych algorytmów, z których każdy może w pozycjonowaniu pomóc lub zaszkodzić. Dlaczego? Dlatego, że autorzy wyszukiwarki starają się, aby tak zwane boty, czyli automatyczne skrypty sprawdzające zawartość stron, postrzegały ją możliwie podobnie do internautów. To oczywiście pewien skrót myślowy, bo program oczu nie ma. Może jednak zbadać kod witryny i na swój sposób przeczytać informacje tekstowe.


O tym, jak dobre są te programy w swoim działaniu, niech świadczy fakt, że doskonale „zdają sobie sprawę” z tego, że „dentysta” i „stomatolog” znaczą to samo, a wyrażenie „dentysta Kraków” nie jest zgodne z zasadami polskiej gramatyki. To stawia przed seo-copywriterami poważne wyzwanie, ponieważ zmusza do pisania po polsku. Wbrew pozorom to umiejętność rzadka, czego doświadczył każdy, kto próbował czytać różne strony zapleczowe. Ideą działania botów Google jest ograniczanie (bo nie od razu zerowanie) mocy linków zawartych w tekście pisanym niezgodnie z pewnymi zasadami. Oczywiście w swojej przenikliwości autorzy botów wiedzą, że literówki albo drobne błędy się zdarzają, ale za nie również nagrody - i słusznie - spodziewać się nie należy.


Dlatego teksty pozycjonujące muszą być pisane po polsku. Dziwne? Dla kogoś, kto nigdy nie zapoznał się z praktykami SEO może. Dla kogoś, kto zna standardowe, wykorzystywane w Polsce metody pozycjonowania - wiadomość nie jest zaskakująca.
Pamiętać też należy, że tekst pozycjonerski, choć nieczęsto czytany przez przypadkowego internautę, również stanowi wizytówkę firmy w Internecie. Wolny wybór - kto chce, może mieć wizytówki pisane łamaną polszczyzną lub z błędami ortograficznymi, ale to raczej nikomu na dobre nie wyszło.


PozycjaPlus- profesjonalne teksty pozycjonujące napisane poprawną polszczyzną.

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Kiedy tekst jest przydatny dla SEO?

Kiedy tekst jest przydatny dla SEO?


Autor: Robert Wąsik


Tekst jak tekst, szereg wyrazów, układających się w logiczną całość. Jednak SEO ma na swoje potrzeby własną definicję i własny zarys charakterystyki tekstu pozycjonującego. Jaki on powinien być, żeby jak najwięcej zyskać?


1. Przede wszystkim tekst pozycjonujący powinien być unikalny w skali internetu. Wyszukiwarki mają własny sposób na określenie, czy można dany fragment uznać za unikalny, czy nie. Na nasz użytek w zupełności wystarczy wiedza, że nic, co napiszemy sami, nie zostanie uznane za duplikat.

2. Po drugie, tekst musi być na temat. W innych krajach jest to norma, a u nas bywa z tym, delikatnie mówiąc, różnie. Jedna z podstawowych zasad SEO mówi jednak, że im bliższa tematyce strony linkowanej tematyka strony linkującej, tym wyższa moc linku.

3. Po trzecie wreszcie, teksty SEO muszą być poprawne. Pisałem o tym zagadnieniu już wielokrotnie, ale nie zaszkodzi powtórzyć - pojedynczy błąd (o ile nie jest błędem kardynalnym), nie będzie działał jak kotwica sukcesu, ale na pewno też nie stanie się jego motorem. Kotwicę sukcesu można natomiast zbudować na błędach ortograficznych i nagminnym łamaniu zasad języka polskiego.

4. Tekst musi znaleźć swoje miejsce. Wielotematyczne blogi są miejscem dobrym, o ile są naprawdę zadbane. O wiele lepiej jednak budować coś w rodzaju tematycznego zaplecza, czyli znaleźć sobie takie strony, które z założenia już będą dla nas lepsze, bliższe tematycznie, krytycznie moderowane i zadbane.

5. Tekst SEO, choć zazwyczaj regulaminem ograniczony, reklamą być nie może, i tak nią, de facto, jest. Każdy może taki tekst odszukać, wykorzystać i na jego podstawie dokonywać wyboru.

Prawda jest taka, że wszystko, co jest pisane z pozycji fachowca, dotyczy konkretnego tematu i zostanie korzystnie umieszczone, może przynieść poprawę wyniku w Google. Problemem będzie dopiero świadome naruszenie którejś z tych zasad i to wielokrotne.


PozycjaPlus- autorzy skutecznych tekstów pozycjonerskich

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.