niedziela, 31 sierpnia 2014

Jak przekonać sceptyka do zakupu Twojego produktu w Internecie?

Jak przekonać sceptyka do zakupu Twojego produktu w Internecie?


Autor: Darek Puzyrkiewicz


A oto jedna z ciekawszych technik z arsenału wspólczesnego copywritera, która pomaga przekonać nieprzekonanych. Czy pozwoli srzedać lód Eskimosom a piasek mieszkańcom Sahary? Sprawdź.


Copywriting i sceptycy. Jeżeli starasz się sprzedać przez Internet dobry produkt, który jednak nie zdobywa zadowalającej liczby klientów, to prawdopodobnie masz do czynienia z grupą docelową, odporną na tradycyjną perswazję.

Ta grupa to spore wyzwanie dla copywritera. Im więcej demonstrujesz jej dowodów skuteczności swojego produktu, tym bardziej się utwierdza się ona w przekonaniu, że nie warto u Ciebie niczego kupować. Jak sobie z tym potradzić?

Dlaczego klienci nie kupują?

Zacznijmy od prostego stwierdzenia - sceptyczni klienci nie kupują, bo nie wierzą w Twoje obietnice. Im więcej ich tym gorzej. Dlaczego? Bo to wydaje się niemożliwe, by jeden produkt zapewniał tak wiele korzyści. No tak, ale my mówimy o produktach, które faktycznie działają i to w fantastyczny sposób. Jak je promować i reklamować, by ktokolwiek uwierzył?

W tej sytuacji możesz zastosować strategie warunkowej obietnicy.

Na czym ona polega? Musisz użyć schematu przekonywania JTB, czyli „Jeśli… to…., bo…”.

Przykład:

Jeśli potrafisz wypowiedzieć 3 określone zdania, to jesteś w stanie napisać skuteczną ofertę sprzedażową, bo w ciągu 7 minut pokażę Ci, jak słowo mówione zamienić w perswazyjne teksty ofert nie do odrzucenia.

Zobacz. Pierwsze słowo „jeśli” kwalifikuje klienta. Musi on sobie odpowiedzieć na pytanie, czy to do niego. To znaczy, że nie jest to dla wszystkich. No, w moim przykładzie nie zawężam za bardzo grupy odbiorców:) Ale nie o to chodzi. To jest pewien mechanizm. Obietnica nie jest dla wszystkich. A znasz to powiedzenie, że jeśli coś jest do wszystkiego, to jest do niczego?

„JEŚLI…”

No dobrze. Czytelnik już wie, że uważasz na swoje słowa. W myślach wykonuje błyskawiczny test. „Czy ja umiem mówić? To śmieszne. Pewnie, że potrafię. O jakie zdania tu chodzi? I co to ma wspólnego z pisaniem ofert?”

I w ten prosty sposób angażujemy klienta w ofertę. Powyższe rozważania zajmują oczywiście ułamek sekundy. Ale myślenie właśnie klienta zmieniło tory. Zajęliśmy na moment jego uwagę. To naprawdę sukces. Teraz tylko trzeba go poprowadzić dalej. Ten pierwszy krok (pierwsze myśli) są jednak najważniejsze.

Jak TEGO nie robić?

Jeśli zamierasz wykorzystać ten sposób przekonywania klienta, to pamiętaj o tym, by pisać o namacalnych konkretach. Bo co najpierw przychodzi nam do głowy? „Jeśli chcesz pisać skuteczne oferty”. To pułapka. Klient może jeszcze nie wiedzieć, czy chce. Może to świetnie zadziałać, jeśli jest naprawdę zdecydowany i zdeterminowany. Ale ilu jest takich klientów? Część swoje „chcenie” uzależniać będzie od wielu czynników. I tu wkraczasz ze swoją sugestią. Jego sukces uzależniasz od umiejętności mówienia. Któż się temu oprze?

Postaraj się pisać o konkretach. Moje przykładowe zdanie w pierwszej wersji zaczynało się tak: „Jeśli potrafisz mówić…”. To banalnie. Mało interesujące. Postarałem się więc nadać temu konkretny wymiar (bo co to znaczy mówić?) i dodać nieco tajemniczości.

Co to są konkrety? Coś, co można w jakiś sposób zmierzyć. Ja określiłem jeden wymiar – liczbę słów. Ale nic nie stoi na przeszkodzie, by określić na przykład głośność, tempo, czas lub miejsce wypowiedzi lub jej okoliczność. Równie dobrze mogłem napisać tak: „Jeśli potrafisz powiedzieć do mikrofonu 3 zdania, na tyle głośno i wyraźnie, by zostały nagrane, to…”. Już wiesz, o co chodzi?

„…TO…”

Co dalej? Podpowiadamy, co się może wydarzyć.

To jest miejsce na Twoją obietnicę. Jest ona w pewien sposób „ukryta” w całej wypowiedzi. Nie razi. Staje się logiczną konsekwencją pewnego ciągu myślowego.

Czy wiesz, że jeśli uda Ci się zmusić klienta do powiedzenia choć raz „tak”, choćby w odpowiedzi na jakieś proste pytanie, to rosną szanse na duże „TAK” w odpowiedzi na pytanie o zamówienie? Zaczynamy go wciągać w ofertę…

„…BO…”

To jest ciekawy moment. Gdy czytelnik zapozna się z dwoma pierwszymi członami, to błyskawicznie zacznie szukać związku pomiędzy nimi. Jeśli go nie znajdzie, to Twoja podstępna próba perswazji nie ma szans zadziałać.

Nie skazujmy więc klienta na domysły. Dajmy mu gotową odpowiedź na jego pytanie. Będzie to jednocześnie racjonalne wyjaśnienie co chcemy my ostatecznie zaproponować.

Co więcej. Eksperymenty dowiodły, że użycie słów „bo” lub „ponieważ” sprawia, że nasze prośby są rzadziej odrzucane. Nawet, jeśli uzasadnienie jest słabe. Ale my mamy przecież konkrety, więc siła naszych argumentów rośnie.

I już. To cała formuła. Wypróbuj ją, przetestuj różne wersje i przekonaj się jak to działa.

Osobisty przykład

Gdy trafia do mnie zapytanie o copywriting, korzystam czasami z tej metody, odpowiadając na zapytanie ofertowe w sprawie pisania tekstów sprzedażowych. Zleceniodawcy pytają mnie nieraz, czy zagwarantuję im skuteczność pisanych przeze mnie tekstów. To trochę przewrotne pytanie. Z jednej strony, choćbym stawał na głowie, to mimo moich starań nie jestem w stanie niczego zagwarantować. Owszem, mogę wziąć odpowiedzialność za swoje teksty i na przykład obiecać, że jeśli się nie sprawdzą, to zrobię to i to. Ale gwarancji skuteczności nie mogę dać.

Z drugiej strony, jeśli klientowi odpowiem wprost, że nie mogę mu zagwarantować skuteczności, to co on sobie pomyśli? Facet (czyli ja) nie wierzy w to, co robi. To jak ja (klient) ma mu powierzyć napisanie tekstów sprzedażowych?

Pewnego razu wymyśliłem taką odpowiedź: „Jeśli da mi pan przekonujące dowody skuteczności swojego produktu, to ja zagwarantuję panu skuteczność swoich tekstów, bo dzięki temu pańscy klienci będą mogli podjąć rozsądną decyzję o zakupie, opartą o konkretne fakty i liczby.”

Proste?


Chcesz poznać tajniki copywritingu i za darmo otrzymać poradnik na temat pisania skutecznych ofert i reklam? Sprawdź www.dynanews.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

JAK napisać ofertę sprzedaży

JAK napisać ofertę sprzedaży


Autor: Ł.D. Kamiennik


JAK napisać ofertę sprzedaży: Inaczej, list sprzedażowy, mylony z ofertą, która nie jest tekstem reklamy (copy), lecz tym, co klient dostaje za ustaloną cenę . . .


Najpierw, krótkie wyjaśnienie ...

OFERTA = reklamowany produkt + ewentualne bonusy + gwarancja + warunki dostawy, jeśli to produkt fizyczny.

OFERTA SPRZEDAŻY / LIST SPRZEDAŻOWY (ang. sales letter) = tekst reklamujący przedmiot sprzedaży.

Pomyślałem, że warto dodać to na wstępie. Dużo osób przeplata mylnie powyższe pojęcia.

No dobra. Jak napisać ofertę sprzedażową konwertującą na przyzwoitym poziomie?

Żeby odpowiedzieć choć w połowie na to pytanie, musiałbym napisać 100-stronicową publikację. Żeby odpowiedzieć w pełni, dwie takie. Dlatego potraktuj proszę niniejszy artykuł, jako zalążek tematu, wstęp, wprowadzenie.

Jak napisać ofertę sprzedażową:
12-krokowy proces ...

#1) PODSTAWY: Brak znajomości podstaw często jest powodem kalekich tekstów. Dlatego zanim zaczniesz pisać dobrze konwertującą ofertę sprzedażową, powinieneś wiedzieć, że ...

... reklamowanie to salesmanship in print, czyli sztuka sprzedaży w druku sprzedaż tekstem. Claude Hopkins rozszerzył nieco pojęcie dodając, że to sprzedaż zwielokrotniona, która różni się sprzedażą face-to-face jedynie SKALĄ.

WNIOSEK: Chcą napisać skuteczny list sprzedażowy, musisz znać zasady sprzedaży i zaadaptować je do poziomu tekstu. Rozwinięcie tematu wymagałoby zbyt dużo miejsca, więc w tej chwili go pomijam.

#2) OFERTA, CZYLI CO MASZ DO SPRZEDANIA: Jak mawiał Gary Halbert, silny tekst nie przebije słabej oferty, ale silna oferta ma szanse na sukces pomimo słabego tekstu. Również, CO masz do przekazania jest ważniejsze od tego, JAK to przekażesz.

Dobra oferta (dobry produkt) to jedna z zasad sztuki sprzedaży. Copywriting to reklamowanie produktu tekstem ... reklamowanie to salesmanship in print ... sztuka sprzedaży.

Nie można o tym zapominać, jeśli tekst reklamowy ma być skuteczny.

Dlatego zawsze, zanim zaczynam pisać tekst reklamowy, pracuję nad ofertą. Upewniam się, że zaspokaja potrzeby potencjalnych klientów (dopasowanie do potrzeb rynku) ... sprawdzam, jak mogę dodać produkty bonusowe, aby podnieść wartość oferty ... upewniam się, że wartość przewyższa kwotę, jaką trzeba zapłacić ... & ustalam sensowną długość gwarancji (30, 60, 90, 180 dni, rok, dwa lata).

OK. Powiedzmy, że to jest zrobione. Zanim jednak zacznę pisać, kolejny krytycznie ważny proces ...

#3) RESEARCH. FUNDAMENT SKUTECZNEGO TEKSTU REKLAMOWEGO: Pisanie tekstów reklamowych zaczynasz od researchu. To podstawa do tego, co napiszesz w liście sprzedażowym. Każda korzyść, każdy element dowodu, każdy argument sprzedażowy zarówno logiczny jak i emocjonalny ― wszystko to odkrywasz podczas researchu.

Sławny copywriter, Eugene Schwartz bardzo często pisał reklamy książek. Jego oferty sprzedawały książki. I wiesz co? Był gotów czytać 700-stronicową książkę kilkukrotnie, jeśli za pierwszym, czy drugim razem poczuł, że nie wie WSZYSTKIEGO, o czym autor pisze!

Robiąc research poznajesz produkt i odbiorcę produktu plus rynek. Znając produkt na wylot wiesz, jakie najlepsze korzyści wyeksponować w liście sprzedażowym. Znając odbiorcę na wylot wiesz, na jaki środek oddziaływania położyć nacisk i jakie emocje najlepiej zachęcą go do podjęcia działania (np. w zamknięciu listu sprzedażowego możesz dać potencjalnemu klientowi dwie możliwości: Albo zainwestuje w Twój produkt i uwolni się od XXX ― gdzie XXX, to jego aktualne emocje, problem, których chce się pozbyć … albo zamknie tę stronę i dalej będzie się męczył z XXX. Takie zakończenie to bardzo silny motywator i nazywa się, z angielskiego, crossroads close). Znając w końcu rynek wiesz, jaki wabik przyciągnie uwagę czytelników ― na przykład jakieś aktualne, głośne wydarzenie, które możesz połączyć z produktem.

Musisz więc zbadać: a) profile potencjalnego klienta b) produkt c) rynek.

Dam Ci tylko mały przykład, jak wykorzystać to, czego dowiedziałeś się podczas researchu ― weźmy profil psychologiczny potencjalnego klienta ...

Ja, pracując nad listem sprzedażowym odkrywam MIĘDZY INNYMI, jakie są jego obawy. Wszystko, czego Twój potencjalny klient się boi będzie dobrym początkiem dla Twojego listu sprzedażowego. Powiedzmy, że sprzedajesz e-booka o zdrowiu, w którym proponujesz np. sposoby na uniknięcie zawału serca … możesz wykorzystać uczucie strachu ― dać mu do zrozumienia, że sprawa może dotyczyć jego. Rozwijasz temat, dajesz trochę darmowych informacji, po czym piszesz, że w pełnej wersji Twojego info-produktu potencjalny klient znajdzie więcej.

Dzięki temu tworzysz komunikat zgodnie z jedną z najważniejszych zasad, którą sformułował Robert Collier — przyłącz się do rozmowy, którą potencjalny klient prowadzi aktualnie w swojej głowie. Zatem rozpoczynając od nagłówka, dajesz do zrozumienia czytelnikowi, że masz coś, co go interesuje.

Następnie ... badam przedmiot sprzedaży. Leo Burnett powiedział kiedyś: "Mój sekret pisania sukcesywnych reklam to nasączyć się wiedzą o przedmiocie sprzedaży zanim w ogóle usiądę do pisania."

Następnie łączę to, co odkryłem o potencjalnym kliencie z reklamowanym produktem. Pokazuję mu w body-copy, jak produkt pomoże mu w życiu. To jest już proces pisania z wykorzystaniem informacji, jakich dowiedziałem się z researchu.

Kilka uwag, o czym należy pamiętać ...

#4) NAGŁÓWEK ŚCIĄGAJĄCY UWAGĘ WŁAŚCIWYCH LUDZI: Naturalnie, zaczynamy od nagłówka. Bardzo ważny element. Jeśli nagłówek reklamowy jest słaby, najlepszy copywriter na świecie nie jest w stanie napisać pozostałej części tekstu, która sprzeda przedmiot reklamy, ponieważ skoro nagłówek jest słaby, reszta tekstu nie zostanie przeczytana. A tekst, który nie zostanie przeczytany, nie sprzeda.

Nadrzędnym celem nagłówka jest więc wywołanie właściwych ludzi. Takich, którzy będą zainteresowani Twoją ofertą, ponieważ nie możesz zainteresować wszystkich. Obchodzą Cię jedynie właściwi ludzie. Idealni klienci dla Twojego produktu.

Jeśli sprzedajesz e-booka o odchudzaniu, skuteczny nagłówek może wyglądać tak: "Czy popełniasz te X błędów w odchudzaniu?"

Pod nagłówkiem kontynuujesz...

#5) OTWARCIE LISTU SPRZEDAŻOWEGO: Sporo ludzi popełnia ten błąd, że pisze pierwszy akapit, zapominając o nagłówku.

Jeśli tak zrobisz, prawdopodobnie stracisz zainteresowanie wielu czytelników zdobyte poprzez nagłówek. Dlatego kontynuuj myśl zaczętą w nagłówku.

Idąc za podanym wcześniej przykładem, zacznij list sprzedażowy "w świecie" potencjalnego klienta. Napisz o jakichś typowych błędach popełnianych w odchudzaniu, po czym dodaj, że więcej szczegółowych informacji czytelnik może znaleźć w pełnej wersji Twojego e-booka.

#6) BODY-COPY, CZYLI PRZEKONUJĄCA GŁÓWNA CZĘŚĆ: Za nagłówkiem, za wprowadzeniem masz body-copy. Dość obszerna część. Prezentujesz w niej wszystkie korzyści, jakie dostaje klient wraz zakupem Twojego produktu.

Prezentujesz elementy dowodu takie, jak opinie zadowolonych klientów, szczegółowe informacje, wykresy, mogą być również jakieś wyniki badań w odniesieniu do odchudzania ...

... dalej, rozwalasz wszelkie obiekcje, jakie mogą się pojawić i wpływać negatywnie na sprzedaż, na przykład czytelnik może pomyśleć "Ale to całe odchudzanie wymaga wielu wyrzeczeń ... niesmacznych posiłków ..." ― napisz, że to nieprawda, że w Twoim e-booku są przyjemne rozwiązania.

#7) PODSUMUJ SWOJĄ OFERTĘ: Przypomnij potencjalnemu klientowi, CO dokładnie dostaje. Zacznij od produktu głównego, następnie zaprezentuj bonusy.

Najlepiej zrób to w formie bulletsów (kulek) ― czyli mówiąc bezpośrednio po naszemu ― wypunktuj ładnie, co dostaje zamawiający. Postaraj się nie rozpisywać, a jedynie wspomnieć o najciekawszych, najgorętszych, najbardziej pożądanych przez potencjalnego klienta korzyściach. Maksimum treści, minimalnym nakładem słów.

#8) PRZEDSTAW CENĘ: Kiedy już to zrobisz, zawsze (w każdym liście, jaki piszesz) postaraj się uzasadnić, dlaczego to naprawdę niska kwota, aby obniżyć do granic możliwości opory przed jej wydaniem. I to będzie kolejny krok …

#9) ZBANALIZUJ CENĘ: Podałeś cenę. Teraz musisz ją zbanalizować. Spowodować, aby potencjalny klient doszedł do wniosku, że tak naprawdę … kwota, jaką życzysz sobie za ten produkt jest niewielka i błędem byłoby zrezygnować z zakupu.

Sposobów jest kilka. Możesz na przykład porównać swoją cenę do ceny konkurencji, o ile oczywiście jest mniejsza. Albo, porównaj kwotę, jaką potencjalny klient musi zapłacić do wysiłku, jaki włożyłeś w stworzenie produktu; do czasu, jaki poświęciłeś na zbieranie informacji; doświadczenia, jakie jest wymagane, aby móc w ogóle coś takiego przygotować; lub ― jeśli to prawda ― do kwoty, jaką wydałeś na stworzenie produktu.

#10) USUŃ WSZELKIE RYZYKO: OK, cenę zbanalizowałeś do tego stopnia, że Twój potencjalny klient jest przekonany, że Twoja oferta to dokładnie to, czego on szuka za cenę, jaka go satysfakcjonuje.

Teraz czas jeszcze bardziej podgrzać Twój list sprzedażowy dając potencjalnemu klientowi do zrozumienia, że w każdej chwili może odzyskać swoje pieniądze, jeśli zakup go nie usatysfakcjonuje.

Mowa o gwarancji.

Kiedy chodzi o dobicie transakcji między dwiema stronami, zawsze obecne jest ryzyko. I, jeśli transakcja ma dojść do skutku, ktoś to ryzyko musi wziąć na siebie.

Ryzyko, przed jakim stoi Twój potencjalny klient, to czy wszystko, co napisałeś jest rzeczywiście prawdą? Czy może kolejnym wkrętem?

Bez gwarancji, musi uwierzyć Ci w ciemno, jeśli chce zrobić wymianę ― jego pieniądze za Twój towar, czy produkt lub usługę. I ma słuszność, ponieważ bez wątpienia raz czy dwa w przeszłości ktoś już go wykiwał, dlatego woli być ostrożny. Jak każdy z nas, z resztą.

#11) POPROŚ O PODJĘCIE DZIAŁANIA (CALL TO ACTION): To już niemal finał. Teraz pozostaje dać jasne, krótkie i szybkie instrukcje zachęcające do podjęcia działania ― czyli dokonanie zakupu.

Możesz użyć crossroads close, czyli pokazać potencjalnemu klientowi, że ma dwie możliwości. Jedna z korzyściami dla niego, druga na odwrót.

Dajesz mu do zrozumienia, że ma dwie opcje wyboru: Może dalej zmagać się ze swoimi problemami i stać w miejscu … lub … wziąć się w garść, otworzyć Twojego e-booka i rozwiązać swój problem raz na zawsze! Mocne!

Ponadto uświadamiasz potencjalnemu klienta, że decyzja należy wyłącznie do niego (nie namawiasz go — ludzie nie lubią, kiedy im się coś sprzedaje, ale lubią kupować, jeśli decyzja wyszła z ich inicjatywy).

#12) PODRASUJ TEKST DODAJĄC MOCNE POST SCRIPTUM: Przypomnij o bezpiecznej gwarancji ... dodaj najmocniejszą opinię zadowolonego klienta ... dodaj komunikatowi pilność oferując jeszcze jeden bonusowy produkt dla tych, którzy złożą zamówienie przed końcem podanego terminu ... przypomnij o obniżce ... o bonusach ... o najmocniejszej korzyści. To tak na szybko, w wielkim skrócie.


Po więcej na temat pisania tekstów, copywritingu
& reklamy ... zapraszam na bloga: www.TotalCopywriting.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

JAK napisać e-maila, którego CHCE się czytać?

JAK napisać e-maila, którego CHCE się czytać?


Autor: Ł.D. Kamiennik


Jak napisać e-maila? To dobre pytanie, ponieważ e-mail jest bardzo przydatną formą komunikacji w XXI wieku. Czym różni się komunikacja przez e-maila od komunikacji twarzą-w-twarz ... przez telefon ... czy Skype?


Różni się znacząco.

Zobacz, jak to działa: Kiedy rozmawiasz z drugą osobą, komunikujesz się werbalnie i niewerbalnie. Więc prócz znaczenia samych słów, przekazujesz komunikat i intencję gestami, mimiką, postawą, akcentem głosu i tak dalej. W ten sposób, niewerbalnie wspierasz wypowiadane słowa.

W komunikacji przez e-maila jest inaczej. Nie możesz uzupełnić słów niewerbalnie. Dlatego istnieje szansa, że przekażesz komunikat nieco kulawo.

Głownie z takiego powodu: Czytając e-maila (i w ogóle, tekst) -- czytasz go swoim głosem. Załóżmy, że dostałeś jakąś ofertę od jakiegoś kolesia, który jest przedstawicielem jakiejś firmy ... czytasz go swoim głosem. Interpretujesz wiadomość tak, jak TY chcesz, nie tak, jak nadawca chce.

Nawet teraz, czytasz moje słowa "swoim głosem". Nie dostajesz ode mnie ułatwienia w zrozumieniu tego, co do Ciebie piszę za pomocą niewerbalnej komunikacji.

Wniosek? Komunikacja przez e-mail powinna być możliwie czysto-informacyjna. Jeśli prowadzisz firmę, nie powinno załatwiać się ważnych, a tym bardziej najważniejszych spraw przez e-maila.

Z drugiej strony, można zwiększyć szanse lepszego zrozumienia e-maila, jeśli nie jest to wiadomość czysto-informacyjna -- poprzez umiejętne zastosowanie przecinków, wielokropków, dwukropków, długich myślników, emotikon i innych znaków. O tym jednak kiedy indziej.

OK, teraz kilka ważnych według mnie punktów w pisaniu e-maili ...

JAK napisać e-maila, którego chce się czytać:
9 witalnych podpowiedzi ...

1) BĄDŹ NIEFORMALNY: Herschell Gordon Lewis, specjalista od tekstów reklamowych i komunikacji międzyludzkiej określił kilka trendów w tej kwestii na XXI wiek. Jednym z nich jest zwiększanie się nieformalności.

Formalność w e-mailu kojarzy się z ofertami reklamowymi. Oferty reklamowe kojarzą się ze spamem. Spam ląduje w koszu. To, co ląduje w koszu jest nieczytane. To, co nie zostało przeczytane równie dobrze mogło zostać niewysłane.

2) POSTAW NA JASNOŚĆ: Jasność przekazu. Niech respondent nie ma wątpliwości, o co Tobie chodzi. Czytelnik ZAWSZE zinterpretuje niejasny komunikat z korzyścią dla siebie. Nie dla Ciebie. A tego chcesz uniknąć.

3) UŻYWAJ SŁOWNICTWA RESPONDENTA: Jak wspomniałem, ten kto czyta Twojego e-maila czyta go swoim wewnętrznym głosem, ponieważ nie słyszy Twojego, jak w rozmowie na żywo, czy przez telefon. Jeśli więc użyjesz słów nie do końca jasnych dla respondenta, nie osiągniesz celu, jaki chcesz osiągnąć.

4) NIE UŻYWAJ IMIENIA ODBIORCY: Dlaczego tak uważam? Kiedy ktoś zwraca się do mnie po imieniu wiem, że jego intencją jest zwiększenie skuteczności swojego e-maila. Wiem, że chce być dla mnie miły. Wiem, że robi to, aby zwiększyć szanse, że zrobię to, czego ten ktoś chce.

Ja z kolei lubię robić, co JA chcę. Biorąc pod uwagę, że ludzie nie są głupi ... ba, często sprytniejsi od marketingowców rozsyłających e-maile, mogę zgadywać, że Ty i wszyscy inni też wolą robić to, co chcą robić.

Innymi słowy wolimy, jeśli decyzja (na przykład o kliknięciu w link w e-mailu) wychodzi z własnej inicjatywy. Wystarczy podać DOBRY POWÓD, a sztuczki perswazyjne możliwie ograniczyć. I w tej sprawie jest punkt 5), ale zanim punkt piąty, małe sprostowanie ...

... nie używaj imienia odbiorcy, jeśli rozsyłasz wiadomość masowo. Do subskrybentów Twojej listy adresowej. Dzisiaj, niemalże wszyscy używaj imienia po kilka razy w jednej wiadomości, więc Twoi subskrybenci zdążyli do tego przywyknąć.

Kiedyś miało to większy impet. Dzisiaj, jest neutralne (powiedzmy).

Imienia używaj dopiero, kiedy piszesz wiadomość skierowaną bezpośrednio do danej osoby.

Trzeba dodać, że w tym temacie (mimo wszystko) zdania są podzielone.

5) DAJ POWÓD: Każdy e-mail, jaki dostajesz (za wyjątkiem luźnych korespondencji ze znajomymi) wysłany jest z intencją zrobienia czegoś. Często autorzy zapominając podać wystarczająco mocny powód, a jeśli już podają, powód nie ma nic wspólnego z korzyścią dla respondenta.

Tymczasem, według testów MarketingSherpa LLC, wezwanie do działania z wyraźną korzyścią dla odbiorcy znacznie podnosi konwersję. Nie jest to chyba specjalnym zaskoczeniem.

6) DAJ SOBIE SPOKÓJ Z WYSZUKANYM LAYOUTEM: W większości przypadków, lepiej unikać e-maili z dużą ilością ilustracji, banerów i postawić na czysty, przejrzysty, zwięzły i dynamiczny tekst.

Banery kojarzą się z reklamami.

7) DODAJ PILNOŚCI: Kolejne badania MarketingSherpa LLC wykazały, że element pilności podnosi konwersję. Ludzie nie lubią poczucia, że może im umknąć coś ważnego.

8) TWÓRZ OBRAZY ZA POMOCĄ SŁÓW: My, ludzie, aby w pełni zrozumieć, co słyszymy, czytamy -- musimy tworzyć mentalne obrazy. A jeden obraz wart jest tysiąc słów.

Dlatego, w przeciwieństwie do takiego tytułu e-maila: "Jak Napisać E-booka I Zarobić Na Nim Pieniądze" ... co jest jednym słowem katastrofą, napisz: "bogaty, internetowy pisarz"

Pierwsza wersja sugeruje jakąś ofertę, reklamę. To przez te wielkie litery (kojarzą się ze sprzedawaniem czegoś) i ... przez samo siebie. Raczej logiczne jest, że prawdopodobnie chodzi o jakiś kurs albo e-booka albo szkolenie, z którego respondent może dowiedzieć się, jak napisać i zarabiać na książkach elektronicznych.

A druga wersja? Kompletnie nie wiadomo o co chodzi. Tekst jest intrygujący, więc wygeneruje więcej otwarć niż pierwszy. Tworzy mentalny obraz. Kogo? Bogatego, internetowego pisarza ... :).

9) SKRÓĆ KOMUNIKAT DO MINIMUM: Internetowi czytelnicy zwykle nie mają zbyt dużo czasu na czytanie e-maili, które przychodzą niezapowiedzianie.

Zdaniem specjalistów MarketingSherpa LLC, optymalna długość wiadomości e-mail, to 350 słów.

Ma być więc krótko i słodko.


Po więcej na temat pisania tekstów, copywritingu
& reklamy ... zapraszam na bloga: www.TotalCopywriting.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Jak napisać ofertę produktu, której nikt się nie oprze?

Jak napisać ofertę produktu, której nikt się nie oprze?


Autor: adi90


Pewnie zastanawiasz się nieraz jak inni dorabiają się dużych pieniędzy sprzedając byle jakie produkty jak świeże bułeczki, podczas gdy Ty nie możesz sprzedać rzeczy lepszej jakości. Kluczem reklamy jest dobry copywriting. Oferta musi być przemyślana i przygotowana według pewnych zasad, dlatego warto poświęcić jej dłuższą chwilę.


Nieważne gdzie i w jaki sposób sprzedajemy, kluczową kwestią jest napisanie dobrej oferty, która zainteresuje klienta. Aby zainteresować, nie trzeba być marketerem roku ani mieć ukończone niesamowite szkolenia. Wystarczy trzymać się paru zasad. Dla każdego, kto zajmuje się reklamą kluczowe są 4 litery – AIDA. Attention, Interest, Desire, Action – Zwróć uwagę, zainteresuj, wywołaj pożądanie, zmuś do akcji. Twoja oferta musi zawierać te elementy.


Zwrócenie uwagi. Tutaj najlepiej sprawdza się kontrowersyjny tytuł lub pytanie zmuszające do refleksji. Coś w stylu „Masz dość powracającego łupieżu?” albo „Produkt niewarty milionów, jedynie 10000zł”. Nikt nie przejdzie obojętnie obok takiego nagłówka. Jest on kluczowy, gdyż 90% klientów po przeczytaniu nagłówka decyduje czy chce dalej czytać naszą ofertę. Pamiętaj, że nie wciskasz komuś produktu żeby zarobić, tylko rozwiązujesz problemy klienta i czynisz jego życie lepszym, łatwiejszym.


Zainteresowanie. Dobrze sprawdzi się króciutka historyjka (do 500 znaków) lub przykład o tym jak ktoś odniósł sukces lub rozwiązał problem z użyciem twojego produktu. Możesz opowiedzieć o korzyściach płynących z jego posiadania. Jeśli sprzedajesz kurs podrywania dziewczyn, wstaw do oferty zdjęcie szczęśliwej pary.


Pożądanie. Garstka suchych danych nikogo nie zainteresuje. Umieść informacje o nadzwyczajnych korzyściach płynących z posiadania produktu i o tym, że to najlepsza inwestycja w życiu czytającego. Musisz rozbudzić emocje i pokazać, że żadna inna oferta nie będzie tak dobra jak ta. Ludzie nie kupują produktu dla jego cech, tylko dla korzyści jakie będą mieli lub emocji jakich doznają. Czasem warto dodać również czynnik “zniechęcenia”. Zauważ co się dzieje jeśli ktoś Ci nie chce sprzedać przedmiotu. Automatycznie i podświadomie chciałbyś go jeszcze bardziej.


Akcja. Każda oferta na końcu powinna posiadać jasno przekazaną instrukcję którą musi wykonać czytający. „Nie zwlekaj”, „Kup teraz”, „Zdecyduj już teraz”. Tutaj działa podświadomość.


Pisz językiem prostym, potocznym, zwracaj się do odbiorcy na Ty. Nie twórz zbitek, podziel tekst na przejrzyste akapity. Nie twórz zdań wielokrotnie złożonych. Wyeksponuj najważniejsze korzyści płynące z zakupu i powtórz je na końcu oferty.

Powodzenia w sprzedaży,


Michał Esmont

http://e-kursant.com.pl/e-marketing

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Jak pisać o motoryzacji?

Jak pisać o motoryzacji?


Autor: Olaf Czubla


Może się wydawać, że Internet nie jest nazbyt wymagającym odbiorcą. Lepiej nawet niż papier, zniesie wszystko, co ktoś zechce w nim umieścić czy przy jego pomocy przekazać. W efekcie jednak coraz więcej i więcej jest treści, których nikt nie czyta. Napisanych dla samego pisania.


Może się wydawać, że Internet nie jest nazbyt wymagającym odbiorcą. Lepiej nawet niż papier, zniesie wszystko, co ktoś zechce w nim umieścić czy przy jego pomocy przekazać. W efekcie jednak coraz więcej i więcej jest treści, których nikt nie czyta. Napisanych dla samego pisania. To, co niegdyś trafiało do szuflady, obecnie może być umieszczane w Internecie. Efekt – będzie ten sam. Jeżeli jednak zależy nam na nieco szerszym (niż zerowe) gronie odbiorców, powinniśmy poważnie zastanowić się nad stylem pisania – nie o wszystkim wszak i nie dla wszystkich pisze się w taki sam sposób. Rozważmy przykład motoryzacji.

Najczęściej powielanym błędem jest opis danych technicznych. Dziennikarze motoryzacyjni upodobali sobie za wszelką cenę na wielu stronach opowiadać to, co zmieścić można w jednej niewielkiej tabelce. Czytamy więc: „minimalna pojemność bagażnika Forda Mondeo zatrzymuje się na 500 litrach, natomiast w wersji kombi – 540 litrach, jednakże po złożeniu tylnego rzędu siedzeń przestrzeń rośnie aż do 1700”. Pół biedy. „Ośmiocylindrowy widlasty silnik V8 o pojemności 4,6 litra, generujący 400 koni mechanicznych oraz dysponujący maksymalnym momentem obrotowym wynoszącym 450 Nm w przedziale 5000-5600 obrotów na minutę, pozwala rozpędzić tego czterodrzwiowego sedana brytyjskiej marki Jaguar (która notabene nie jest już nawet w pełni brytyjska) do 100 km/h w zaledwie 5,5 sekundy oraz osiągnąć prędkość maksymalną wynoszącą 295,7 km/h. BEŁKOT.

Oczywiście, w przytoczonym fragmencie nie brakuje informacji. Ale czy nie prościej byłoby ująć to samo mniej więcej tak: V8 4,6 l, 400 KM, 450 Nm (5000-5600 rpm), 5,5 s (0-100 km/h), 295,7 km/h (maks.). Jasne? Jak najbardziej. A ile „Internetu” udało się zaoszczędzić?! Niczym nieograniczone miejsce nie wymusza na redaktorach portali motoryzacyjnych skrótowości, ale pamiętać trzeba, że czytelnik oczekuje przede wszystkim sedna. W tabeli to, co da się przedstawić w postaci liczb i „prozą” (może być nawet i poezją) to, czego w tabelce nie da się zamknąć. Np. wrażenia z jazdy.

I – koniec końców – trudno powiedzieć, czy śmiać się czy płakać. Wszak zaledwie jeden portal motoryzacyjny na osiem, publikując testy samochodów, stosuje się do powyższych zasad. Pozostałe siedem – te same informacje umieszcza w tekście, tabeli, a potem znowu w podsumowaniu. Czyżby dzisiejszy czytelnik nie był w stanie zrozumieć czegoś, co powie mu się raz?


Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.