sobota, 22 listopada 2014

Galeria sławnych copywriterów: John Caples

Galeria sławnych copywriterów: John Caples


Autor: Ł.D. Kamiennik


John Caples żył w latach 1900 – 1990. Był słynnym autorem tekstów reklamowych oraz nauczycielem kilku pokoleń twórców reklam.


Wykładam między innymi w Columbia Business School, opublikował dziesiątki artykułów w prasie branżowej oraz kilka książek.

Ponad 50 lat pracował w agencji reklamowej BBDO. Zasłynął jako twórca koncepcji reklamy „naukowej” oraz metod testowania i dokładnego pomiaru efektywności reklam.

Jedną z jego najlepszych książek pt. „Tested Advertising Methods” uznaje się za biblię copywriterów oraz twórców reklam.

David Ogilvy nazwał kiedyś Caplesa „jednym z najskuteczniejszych copywriterów, jaki kiedykolwiek żył.”

John Caples był zwolennikiem prostoty tekstów reklamowych, testowania oraz konsekwencji w praktykowaniu rozmaitych reguł.

Jako młody copywriter w agencji reklamowej Ruthrauff and Ryan, napisał prawdopodobnie najsłynniejszą reklamę wszechczasów: „Śmiali się, gdy usiadłem przy fortepianie — ale kiedy zacząłem grać…”

Reklama dała rekordową ilość kuponów. Była tak skuteczna, że przez lata publikowano ją w wielu innych gazetach i magazynach.

Od chwili ukazania się reklamy z powyższym nagłówkiem, zaczęto ją „plagiatować” — zarówno sam nagłówek, jak i całą koncepcję z wielką precyzją.

Nie jest to zabronione! Nawet najlepsi copywriterzy dzisiejszych dni polecają, aby kolekcjonować przetestowane teksty reklamowe i „kraść” zawarte w nich pomysły, koncepcje, strategie … a nawet posługiwać się nimi, jako wzorem dla swoich tekstów.

O ile nie jest to zakazana technika, to jednak nie pomaga rozwinąć własnej kreatywności. Można popaść w rutynę i zamiast uruchamiać własne siły twórcze, uciekamy się do kolekcji swipe file w obawie, że nie uda nam się samodzielnie napisać wystarczająco dobrej reklamy.

Kwestia wyboru. Moja rada: Korzystajmy ze swipe file, jak ze źródła inspiracji. Nie jak z czegoś, co możemy w 80% skopiować i uznać za swoje.

Niecałe dwa lata po ukazaniu się reklamy z powyższym nagłówkiem, John Caples przyłączył się do agencji BBDO (Batten, Barton, Durstine and Osborn), gdzie spędził resztę swojego zawodowego życia. W 1941 roku został wiceprezesem, a w latach późniejszych służył firmie, jako dyrektor kreatywny.

Kariera Caplesa została przerwana na krótki okres w czasie II wojny światowej, kiedy dostał wezwanie z powrotem do marynarki wojennej. W tym czasie awansował na stopień komandora.

Książki autorstwa Johna Caplesa

Caples zapisał swoją wiedzę z zakresu reklamy i copywritingu, zdobytą w ciągu niemal 50 lat praktyki w następujących książkach:

#1: Tested Advertising Methods (wyd. I w 1932 roku),

#2: Advertising For Immediate Sales (1936),

#3: Advertising Ideas (1938),

#4: Making Ads Pay (1957),

#5: How To Make Your Advertising Make Money (1983).

Poza Tested Advertising Methods, której polskie wydanie to Skuteczna reklama, żadna z pozostałych książek nie jest już dostępna w druku.

Od jakiegoś czasu, Skuteczna reklama również została wycofana z druku, lecz przy odrobinie szczęścia można ją złapać na Allegro (IV i V wydanie).

W dniu śmierci, tj. 10 czerwca 1990 Caples miał 90 lat.


Po więcej na temat pisania tekstów, copywritingu
& reklamy ... zapraszam na bloga: www.TotalCopywriting.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

niedziela, 31 sierpnia 2014

Znaczenie copywritingu w e-biznesie

Znaczenie copywritingu w e-biznesie


Autor: Ł.D. Kamiennik


Większość internetowych marketerów mówi i pisze o rozmaitych narzędziach, jako o kluczowych aspektach rozwoju e-biznesu. Jeden guru będzie twierdził, że lista adresowa jest w marketingu i zarabianiu najważniejsza, ponieważ musisz mieć komu sprzedawać.


Kolejny guru będzie się upierał, że podejście SEO do swoich serwisów oraz blogów jest najważniejsze, ponieważ nie musisz wtedy płacić za ruch. Jeszcze inny Ci powie, że to jednak social media marketing liczy się o wiele bardziej, ponieważ tam jest najwięcej potencjalnych klientów.

Lista jednak ciągnie się dalej.

Nie istotne.

Wszystkie te zapewnienia oraz obietnice magicznego, uniwersalnego sposobu na e-biznesowy sukces są po prostu nieprawdą (lub, jak się za chwilę przekonasz, prawdą jedynie w połowie) …

** Hmm… Gdybym tylko miał większy ruch, mógłbym liczyć na większą sprzedaż …

** Inwestuję w PPC, piszę artykuły, aktualizuję na bieżąco bloga, lecz jedyne, co mam to nieproporcjonalne do wysiłku zarobki …

** Myślę zatem, że może powinienem poznać strategie zwiększania konwersji? Strategie zatrzymywania czytelników na moim blogu? …

** I znowu to samo. Zarobki nadal nieadekwatne do wysiłku …

** Nasuwa się wniosek, że być może mam zbyt małą listę adresową. W końcu ma to sens: Muszę mieć listę potencjalnych klientów!

** Uff, udało się! Lista powiększona! Tylko … dlaczego zaledwie 0,3% kupiło mój produkt?

Czy nie jest to przypadkiem twój scenariusz?

W pewnym momencie zdajesz sobie sprawę, że pomimo iż próbowałeś tak wielu sposobów, metod, technik … nadal pracujesz dużo i zarabiasz mało … nadal bycie w elicie bogatych internetowych przedsiębiorców pozostaje jedynie w zasięgu twoich marzeń … i celów …

… mało tego! Czujesz, że to twój czas! Że powinieneś już zarabiać przyzwoicie wysokie sumy! Adekwatne do wkładanego wysiłku! Ale jest mały problem. Brak odpowiedzi na pytanie …

Czego u licha tu jeszcze brakuje
do solidnego zarabiania w Internecie?

A żebyś wiedział, że czegoś brakuje! Powiem więcej. Wszystkie twoje dotychczasowe mniejsze problemy z zarabianiem w Internecie są efektem braku dopracowania JEDNEJ większej kwestii, będącej nerwem centralnym e-biznesu.

Jeśli o nią zadbasz, będziesz mógł liczyć na efektywne wykorzystanie wspomnianych narzędzi, jak podejście SEO … reklamy PPC … pisanie artykułów … prowadzenie bloga … product lunche … — zaczną one wreszcie przynosić WIĘKSZE efekty w postaci większych dochodów.

Poprzez dopracowanie tej jednej większej kwestii, powyższe metody i narzędzia zaczną działać lepiej. Zaczną generować większą sprzedaż.

Hmm … brzmi nieźle, więc dlaczego jeszcze o tym nie słyszałeś? A może słyszałeś, lecz nie przywiązałeś do tego większej wagi. Dlaczego?

Odpowiedź znajduje się w dalszej
części tego artykułu!

Do jego pisania siadałem z celem odpowiedzi na pytanie, dlaczego pomimo dużych wysiłków, internetowi przedsiębiorcy cierpią na szczupłe konto bankowe.

Dlaczego pomimo wykorzystania porad i wskazówek wielu guru marketingu, zarówno polskich, jak i amerykańskich, oczekiwanych efektów wciąż tylko brak i brak.

Oraz …

Dlaczego niektórzy (których pewnie potrafiłbyś wymienić z nazwiska)
zarabiają ciężkie tysiące dziesiątki a, czasami nawet setki tysięcy,
pracując po kilka godzin w Internecie!?

Są to osoby, które sprzedają swoje produkty oraz e-produkty (jak e-booki, e-kursy, e-szkolenia, nagrania z webinarów, podcasty i inne) z wysoką konwersją …

Są to osoby, które z roku na rok zwiększają swoje zyski pomimo, że niekoniecznie są na bieżąco z najnowszymi trikami marketingowymi … które nie posiadają najwyższej jakości grafiki …

Są to osoby, które prowadzą spokojne i bogate życie, dzięki Internetowi — a właściwie pieniądzom, które za jego pośrednictwem zarabiają!

Automatycznie nasuwa się pytanie …

Co te osoby wiedzą, czego TY nie wiesz!?

Chyba owijam lekko w bawełnę, więc przejdę do rzeczy. Różnica między zarabiającymi a niezarabiającymi przedsiębiorcami internetowymi leży w różnicy „ubierania” swojego e-biznesu w słowa.

Słowa tworzą zdania. Zdana tworzą linijki tekstu. Linijki tekstu tworzą akapity. Akapity tworzą strony tekstu. Strony tekstu tworzą komunikat sprzedażowy w różnych format. List sprzedażowy (sales letter) jest formą najpopularniejszą.

Za pomocą skutecznego listu sprzedażowego, możemy sprzedawać z wysoką konwersją. Za pomocą słabego, z niską.

W drugim przypadku nie ma wielkiego znaczenia, ile artykułów napisałeś … ile inwestujesz w PPC … ile pracujesz nad blogiem i bezpłatną, wartościową treścią, którą kochają wyszukiwarki … jak wielką masz listę adresową … ile pieniędzy wysyłasz firmie od SEO …

… ponieważ słaba konwersja równa się słaba sprzedaż. Słaba sprzedaż równa się niewielki zarobek.

Mając list sprzedażowy ze słabą konwersją — komunikat niemający siły sprzedażowej, którego celem jest spieniężyć twój wkład w e-biznes — proporcja między wysiłkiem a dochodem ZAWSZE będzie mocno zachwiana. Zawsze pozostanie wrażenie, że robisz dużo, lecz zarabiasz mało.

Nasuwa się pytanie …

Jak zabrać się za tę kwestię?

Już za moment odpowiem na postawione pytanie! Najpierw pozwól, że dla całkowitej jasności podsumuję, czego się dowiedziałeś!

A więc wymienione wcześniej metody, techniki i strategie są pośrednimi narzędziami zarabiania w Internecie. Nie dają bowiem bezpośredniej reakcji ludzi, w postaci wysyłania swoich pieniędzy na twoje konto za twój info-produkt lub info-produkt partnera (programy partnerskie).

Taką bezpośrednią reakcję daje komunikat sprzedażowy, najczęściej w formie listu sprzedażowego (ang. sales letter).

WNIOSEK: Dopóki nie osiągniesz przyzwoitego poziomu w tworzeniu komunikatów, które dają Ci pieniądze — dopóty wysiłek wkładany w narzędzia pośrednie idzie praktycznie na marne (chyba, że zadowalają cię niewielkie zarobki).

I policz to teraz, ponieważ marketing to matematyka!

Załóżmy, że twój dotychczasowy komunikat „sprzedażowy” sprzedaje 3 osobom na 1,000 unikatowych czytelników. A więc jego konwersja wynosi 0,3%. I załóżmy też, że w efekcie wkładanego wysiłku w narzędzia pośrednie (SEO, PPC, article marketing, współpraca z partnerami, którzy mają własne listy adresowe i tak dalej) generujesz miesięcznie ruch w wysokości 4,000 unikatowych odsłon.

To oznacza, że sprzedajesz miesięcznie 12 osobom na 4,000 potencjalnych klientów.

Załóżmy, że twoim produktem informacyjnym jest e-book, którego wyceniłeś na 29zł. Odejmijmy koszty dla platformy odbierającej płatności i powiedzmy, że do Ciebie (na czysto) trafia 25,50zł.

Załóżmy, że partnerom oddajesz 50% prowizji i za ich pośrednictwem dokonuje się co druga sprzedaż.

Miesięczny zysk z konwersją 0,3% daje ci 153zł ze sprzedaży bezpośredniej plus 76,50zł ze sprzedaży dokonanej za pośrednictwem partnerów. Twój całkowity zysk miesięczny wynosi zatem 229,50zł.

Tak jest w przypadku czarnego scenariusza …

Teraz scenariusz pozytywny!

Załóżmy, że poświęciłeś czas na zdobycie umiejętności pisania listów sprzedażowych i ulepszyłeś list wspomnianego e-booka za 29zł zgodnie z tym, czego się nauczyłeś.

Teraz jego konwersja wynosi 4%. A więc sprzedajesz 40 osobom na 1,000 potencjalnych klientów. Przy 4,000 unikatowych odsłon twojego listu sprzedażowego, sprzedajesz 160 osobom.

Miesięczny zysk z konwersją 4% (co nie jest wybitnie trudne do osiągnięcia) daje ci 2040zł ze sprzedaży bezpośredniej plus 1020zł ze sprzedaży dokonanej za pośrednictwem partnerów. Twój całkowity zysk miesięczny wynosi 3060zł.

Ponad 3 tysiące złotych miesięcznie. To już coś!

Zauważ, że różnica nie polegała na zwiększeniu inwestycji w PPC, na pisaniu większej ilości artykułów, na bardziej intensywnym blogowaniu, na zdobywaniu większej ilości partnerów, na wykorzystywaniu jakichś najnowszych odkryć e-marketingowych!

Różnica polegała na poprawieniu komunikatu marketingowego — listu sprzedażowego twojego e-booka. Zmiany zostały dokonane w tekście.

I to jest nerw centralny całego e-biznesu. Tekst sprzedażowy. Wiesz już, że chodzi o…

COPYWRITING!

Copywriting to między innymi reklamowanie danego produktu lub usługi poprzez tekst. Reklamowanie to według starej i ponadczasowej definicji Johna E. Kennedy’ego: Salesmanship-in-print, czyli sztuka sprzedaży w druku.

Aktualizując tę definicję to też sztuka sprzedaży w Internecie. Sztuka sprzedaży za pomocą TEKSTU!

W wolnym tłumaczeniu to wydrukowany sprzedawcy (jeśli mowa o reklamie drukowanej) oraz HTML-owy sprzedawca (jeśli mowa o reklamie w Internecie).

Zatem list sprzedażowy (sales letter) jest twoim sprzedawcą. A logiczne jest, że słaby sprzedawca słabo sprzedaje.

Dowód masz powyżej. Słaby sprzedawca e-booka sprzedaje tylko 12 osobom na cały twój miesięczny wysiłek wkładany w narzędzia pośrednie. Owe narzędzia wysyłają miesięcznie 4,000 osób do twojego sprzedawcy.

Dobry sprzedawca e-booka sprzedaje aż 160 osobom na 4,000 potencjalnych klientów. Zarabia on dla ciebie miesięcznie ponad 3 tysiące złotych.

Teraz zobacz, ile to będzie w skali roku:

* słaby sprzedawca daje ci roczne zarobki w wysokości 2,754zł,

* z kolei skuteczny sprzedawca 36,720zł rocznie, z tego samego produktu i z tymi samymi narzędziami!

Nieźle!

Włożenie wysiłku w udoskonalenie lub stworzenie skutecznego sprzedawcy HTML-owego — najważniejszego faktora zarabiania w Internecie — jest tym, co różni dobrze zarabiających marketerów internetowych od słabo zarabiających.

Skuteczny sprzedawca „tekstowy” jest o tyle ważny, że ponowna próba sprzedaży tego samego produktu temu samemu potencjalnemu klientowi (który wcześniej nie kupił) okazuje się dwukrotnie trudniejszym wyczynem!

Dlatego …

Ustal właściwie priorytety, budując
swój biznes w Internecie!

W tym przypadku, najwyższy priorytet powinieneś nadać tego, co stanowi nerw centralny dla wszystkich wysiłków wkładanych w posługiwanie się pośrednimi narzędziami.

Najwyższy priorytet powinieneś nadać stworzeniu skutecznego sprzedawcy. Tym sprzedawcą jest (zwykle) list sprzedażowy.

Tymczasem osoby zajmujące się marketingiem internetowym, próbujące zarobić dobre pieniądze w sieci, najwyższe priorytety przypisują kompletnie czemu innemu. Jedni skupiają się na SEO, inni na mediach społecznościowych, jeszcze inni na article marketingu. List ciągnie się dalej.

No i jasne jest, że dla internetowego przedsiębiorcy, te narzędzi stanowią jego arsenał na polu biznesu, gdzie „walczą” z wieloma innymi e-wojownikami.

Taki arsenał jest niezbędny. Lecz BEZ solidnych fundamentów, narzędzia pozostają po prostu narzędziami. Nie powodują one bowiem wymiany produkt – pieniądz.

To tak, jakbyś budował dom na wątpliwych fundamentach. Nawet jeśli zdołasz go postawić, to natychmiast runie zanim się do niego wprowadzisz.

I dlatego zdecydowana większość e-biznesów ambitnych świeżynek upada niemal natychmiast. Z powodu braku solidnych fundamentów. Z powodu braku skutecznego sprzedawcy …

… WRESZCIE: Z powodu słabej komunikacji z potencjalnymi klientami!

Sceptyczny? Więc przyjrzyj się faktom:

Frank Kern … Rich Schefren … Eben Pagan … Boardroom … Agora … Health Resources … KCI … wszyscy ci guru od marketingu oraz wydawcy mają swoje produkty — to jasne — lecz tym, co wyróżnia ich od wszystkich poległych na polu e-biznesu to sposób komunikacji!

Frank Kern przyciąga do siebie tym, w jaki sposób komunikuje się z potencjalnymi klientami za pomocą wideo (do którego zwykle ustala pisemny scenariusz) …

Rich Schefren stwierdził, że gdyby nie opanowanie copywritingu, nie byłby dzisiaj wolny finansowo …

Eben Pagan 3/4 swojego drogiego seminarium o rozwijaniu e-biznesu poświęcił na temat komunikowania się oraz copywritingu …

Boardroom, Agora, Health Resources, KCI i inni najwięksi na planecie wydawcy (jak chociażby Weiss Research) — zatrudniają copywriterów (jak Eugene Schwartz) za 100,000 do 1,5 miliona dolarów plus prowizja od sprzedaży, aby pisali dla nich teksty!

Martin Weiss (Weiss Research) powiedział: „Niezwykle ogromną wagę przywiązuję do swoich tekstów reklamowych, za pośrednictwem których komunikuję się ze swoimi klientami oraz potencjalnymi klientami — i za pośrednictwem których mogę sprzedawać produkty informacyjne z tak dobrym rezultatem.”

Widzisz?

COPYWRITING jest tym, co stanowi o sukcesie lub porażce w e-biznesie. Sposób komunikacji. Sposób przekazywania swojej wiadomości masom. Sposób sprzedawania masom za pomocą tekstu.

W e-biznesie copywriting ma ogromne zastosowanie: Listy sprzedażowe … serie autorespondera … pojedyncze wiadomości e-mail … squeeze page … kampanie PPC … reklamy na banerach … video … prezentacje … webinary … również bezpłatny content, który sugeruje poziom płatnych materiałów … i wiele więcej!

Zatem …

Wysokość dochodów z e-biznesu
zależy od jakości tekstów!

Strategie product launchy lub innych modeli są zwykle proste. Tworzymy squeeze page, aby zbierać adresy e-mail … odsyłamy na niego ludzi poprzez ruch organiczny … reklama PPC … bloga … artykuły … partnerów … i wszystkie inne źródła ruchu.

Budujemy relację z listą zapisanych osób, po czym proponujemy im pierwszy produkt, odsyłając na list sprzedażowy online.

Kontynuujemy budowanie relacji, po czym proponujemy droższy produkt. Potem jeszcze droższy i jeszcze droższy.

Następnie korzystamy z serii e-maili, aby przed-sprzedać inne produkty.

Standardowy model. Lecz to, co robi wielką różnicę, to właśnie komunikat sprzedażowy.

Do napisania skutecznego komunikatu w formie listu sprzedażowego, trzeba się solidnie przygotować. Rozwinięcie całego tematu to copywriting.

Osoba pracująca nad listem sprzedażowym musi znać reguły sztuki sprzedaży, aby adaptować je do poziomu tekstu. To oznacza dokładne poznanie potencjalnego klienta, dokładne poznanie produktu, dokładne poznanie rynku.

Oczywiście, strategie marketingowe są niezwykle istotne. Lecz copywriting jest paliwem potrzebnym do odpalenia silnika marketingowego. Bez niego, bez właściwego i skutecznego komunikowania się z potencjalnymi klientami, żaden e-biznes nie ma szans przetrwać i rosnąć w potęgę.


Po więcej na temat pisania tekstów, copywritingu
& reklamy ... zapraszam na bloga: www.TotalCopywriting.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Jak długi powinien być tekst reklamowy?

Jak długi powinien być tekst reklamowy?


Autor: Ł.D. Kamiennik


W tekście reklamowym chodzi zwykle o sprzedaż. Więc odpowiedź na postawione pytanie wydaje się dość oczywista: Tekst reklamowy powinien być tak długi, jak długo dobry sprzedawca powinien mówić do potencjalnego klienta, aby sprzedać mu dany produkt.


Powinien być tak długi, aby swobodnie osiągnął swój cel (Najbardziej Oczekiwana Reakcja). NOR określamy w końcówce (call to action).

I nie można poprosić o podjęcie działania … dopóki nie zdobędziemy ulotnej uwagi potencjalnego klienta … nie wzbudzimy zainteresowania swoim tekstem na samym początku … nie przedstawimy korzyści, dla których warto dokonać zakupu … nie udowodnimy, że to, co obiecujemy jest prawdziwe — a więc dopóki nie zbudujemy wiarygodności …

… nie można też prosić o podjęcie działania, dopóki nie pokażemy potencjalnemu klientowi, że cena za te wszystkie wspaniałe korzyści to groszowe sprawy (tworząc poczucie, że wartość znacznie przewyższa koszty) …

… i nie można wreszcie prosić o podjęcie działania, dopóki nie wytworzymy poczucia bezpieczeństwa (Maslow) poprzez silną gwarancję … oraz dopóki nie „rozwalimy” potencjalnych i faktycznych obiekcji, jakie potencjalny klient może mieć w stosunku do dokonania zakupu.

Potencjalny klient-czytelnik musi przebrnąć przez powyższe elementy, zanim będzie gotów dokonać zakupu.

Sprawa bywa wyzwaniem dla copywritera, ponieważ każda linijka tekstu ma w sobie potencjał utraty uwagi czytelnika. I jeżeli stracimy ją przed wezwaniem do działania (call to action), stracimy sprzedaż.

Dlatego tekst powinien być na każdym etapie 1) zwięzły 2) interesujący 3) bogaty w szczegółowe informacje, fakty, liczby.

Co niezwykle ważne: Tekst reklamowy — np. w formie listu sprzedażowego, oferty handlowej — powinien być zorientowany wyłącznie na profil potencjalnego klienta. Nie na profil ogólny po to tylko, aby zwabić możliwie największą ilość osób.

Pisanie chwytliwego, pomysłowego tekstu bogatego w wyszukane słownictwo jest po prostu wielkim błędem niszczącym sprzedaż. Podobnie trzymanie się uprzedzeń, chociażby w odniesieniu do długości.

Powszechnie sądzi się, że tekst reklamowy, którego zadaniem jest osiągnąć możliwie największą sprzedaż danego produktu lub usługi, powinien być krótki, ponieważ ludziom nie będzie chciało się czytać, kiedy będzie on zbyt długi.

Czy to prawda?

Absolutnie nie! Tekst reklamowy nie może bowiem być zbyt długi. Może być co najwyżej zbyt nudny.

David Ogilvy jest prawdopodobnie najsłynniejszą postacią reklamy. Założył jedną z największych agencji reklamowych na świecie, Ogilvy & Mather … napisał dwie książki: Ogilvy on Advertising oraz Confessions of an Advertising Man.

W drugiej pisze:

„Istnieje powszechne przekonanie, że ludzie nie będą czytali długich tekstów. Nic bardziej dalekiego od prawdy.

Claude Hopkins napisał kiedyś pięć stron tekstu reklamowego dla promocji piwa Schlitz. W ciągu kilku miesięcy, Schlitz awansował z piątego miejsca na pierwsze.

Każda reklama powinna mieć wszystkie konieczne argumenty sprzedażowe.”

Dr Charles Edwards ― wykładowca Wyższej Szkoły Sprzedaży Detalicznej na Uniwersytecie w Nowym Jorku powiedział:

„Im więcej przedstawisz faktów, tym więcej sprzedasz.

Szanse na sukces danej reklamy zawsze wzrastają proporcjonalnie do ilości przedstawionych trafnych faktów dotyczących przedmiotu sprzedaży.”

Victor Schwab opisuje w swojej książce (o ile się nie mylę, w How to Write A Good Advertisement) historyjkę o człowieku, który nazywał się Max Hart oraz jego kierowniku reklamy w firmie Hart, Schaffner & Marx — George L. Dyer. Panowie rozmawiali o długich tekstach reklamowych.

Dyer stwierdził z wielkim przekonaniem: „Założę się z tobą o 10 dolarów, że wypełnię całą stronę gazetową czystym tekstem a ty przeczytasz każde wydrukowane tam słowo.”

Hart wyśmiał pomysł, po czym Dyer odrzekł: „Nie muszę nawet nic pisać, aby ci to udowodnić. Wystarczy, że zdradzę ci, jaki będzie nagłówek: NA TEJ STRONIE DOWIESZ SIĘ WSZYSTKIEGO O MAXIE HARCIE.”

Tym sposobem odkrywamy zaskakujący fakt: Im dłuższy tekst … tym lepiej sprzedaje! Fakt ten jest zupełnie odmienny od powszechnej opinii na temat długości tekstu reklamowego.

Kończąc …

Jeśli tekst reklamowy jest wystarczająco bogaty w korzystne dla potencjalnego klienta wiadomości budzące zainteresowanie … w sztukę sprzedaży … może on mieć długość zarówno 1 strony A4, jak i 24 stron A4.


Po więcej na temat pisania tekstów, copywritingu
& reklamy ... zapraszam na bloga: www.TotalCopywriting.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Niedola copywritera

Niedola copywritera


Autor: Maurycy Szuran


Jeśli robisz to co lubisz, a na dodatek ktoś ci za to płaci, możesz uważać się za szczęściarza. Większość copywriterów wykonuje swą pracę z pasją, ale nawet w tym zawodzie zdarzają się chwile, kiedy masz ochotę walić głową w ścianę z frustracji.


Kim jest copywriter? To pióro do wynajęcia, ktoś z talentem do posługiwania się słowem, kto chętnie pomoże Ci wypromować swoją firmę dzięki artykułom sponsorowanym, treściom na stronę internetową, czy chwytliwym reklamowym sloganom. To osobnik piszący teksty na zlecenie, posiadający umiejętność ogarnięcia każdego tematu, niezależnie od stopnia jego skomplikowania. Specyfika pracy copywritera sprawia, że jednego dnia piszesz o cudownych właściwościach nowego urządzenia do ćwiczeń mięśni brzucha, a drugiego o zaletach podróży drogą powietrzną. Rozstrzał tematyczny bywa ogromny, co sprawia że autor do wynajęcia nie ma prawa się nudzić. Chyba że...

Chyba że dostaniesz duże zlecenie, zakładające napisanie kilkudziesięciu, a nawet kilkuset tekstów. Oczywiście na jeden temat, czasem wręcz powtarzających te same informacje w innych słowach. To sposób na niezły zarobek, a zarazem na nabawienie się choroby morskiej bez ruszania się z domu. Bądź pewny, że morze literek układających się w zdania o tej samej treści w pewnym momencie przyprawi Cię o mdłości i bóle głowy.

Załóżmy, że musisz napisać sto tekstów o nowym rodzaju gwoździ – w celu wypozycjonowania strony przedsiębiorstwa zajmującego się ich produkcją. Każdy tekst musi zawierać te same informacje, ale nie możesz powtarzać poszczególnych zdań, gdyż wówczas pozycjonowanie nie przyniesie efektu. Na ile sposobów można napisać „gwoździe Wilsona są o 20 proc. mocniejsze od gwoździ konkurencji”? Co najmniej na sto – twoja w tym głowa, żeby je wszystkie odnaleźć. Przy dwudziestym tekście zaczniesz odczuwać znużenie. Przy pięćdziesiątym – frustrację. Przy siedemdziesiątym piątym będziesz, na szczęście, znieczulony; staniesz się maszyną do pisania, automatycznie wstukującą słowa. Dopiero kiedy skończysz pracę, wróci ci ochota do życia i dalszej pracy... Bo przecież robisz to, co lubisz - i jeszcze ci za to płacą!

Oczywiście tak będzie się czuł dobry copywriter, który profesjonalnie podchodzi do swych obowiązków. Osobniki, które nie wstydzą się oddać klientowi tekstów niechlujnych (i nieskutecznych w swej pozycjonującej roli) przygotują w kilka chwil setkę krótkich, niegramatycznych zlepków zdań, które trudno nazwać artykułami. Tylko że nie są to prawdziwi copywriterzy, zatem ich zdanie w tym przypadku nie ma znaczenia...


www.michalpuczynski.pl - copywriter. Teksty na zlecenie, teksty SEO

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

JAK napisać ofertę handlową: Wyjątkowo silną ofertę handlową

JAK napisać ofertę handlową: Wyjątkowo silną ofertę handlową


Autor: Ł.D. Kamiennik


Jak napisać ofertę handlową? Zanim odpowiem na to pytanie, warto wspomnieć o podstawowych rzeczach. Otóż istnieją pewne podstawowe reguły, w oparciu o które każda oferta handlowa powinna być napisana ...


Oferta handlowa, zazwyczaj ma na celu dokonanie sprzedaży. Dlatego naturalnie, musi być zbudowana w oparciu o reguły znane w sztuce sprzedaży (tak, twarzą-w-twarz).

Dlaczego? Ponieważ, taką ofertę można przyrównać do wydrukowanego sprzedawcy. Wtajemniczonym, prawdopodobnie nasuwa się teraz termin salesmanship-in-print, który w 1904 roku stworzył John E. Kennedy, jeden z najlepszych w tamtych czasach copywriterów.

W wolnym tłumaczeniu, to właśnie wydrukowany sprzedawca, albo po prostu sztuka sprzedaży w druku.

I z takim założeniem trzeba podejść do pisania oferty handlowej. Każde inne podejście jest przyczyną kalekich tekstów reklamowych.

Często bowiem zapomina się, czemu służy reklamowanie (tutaj poprzez ofertę handlową). Oczywiście, sprzedaży. Niczemu więcej.

Dobrze, teraz trochę konkretnych wskazówek . . .

JAK NAPISAĆ OFERTĘ HANDLOWĄ:

Usiądź i spokojnie pomyśl, kto jest Twoim idealnym klientem? Stwórz jego pisemny "awatar". Najprościej i jednocześnie najskuteczniej będzie przepytać osoby będące potencjalnymi klientami.

Znajdź je, zadaj im pytanie: Dlaczego do tej pory nie kupili produktu, jaki masz do sprzedania? Wyciągnij od nich to, co posłuży Ci najlepiej: A więc OBIEKCJE!

Dowiedz się, co ich hamuje przed podjęciem decyzji o zakupie. Przepytaj tyle osób, ile masz możliwość. Im więcej, tym lepiej. Z jednym tylko warunkiem: Niech to będą potencjalni kupcy, który MOGĄ sobie pozwolić na zakup i którym PRZYDA się produkt, czy towar, jaki masz zamiar sprzedać.

Następnie, zrób listę tych obiekcji.

Dalej, znajdź najbardziej przekonującą odpowiedź na każdą z nich. Twoim zadaniem będzie rozwiać je w kilku, kilkunastu (jeśli to konieczne) akapitach. Dzięki temu zwiększysz szanse na podjęcie przez czytelnika najbardziej oczkiwanej reakcji (sprzedaży, zapisania się na newsletter, skontaktowania się z Twoją firmą i tak dalej ...).

Teraz musisz stworzyć silne argumenty sprzedażowe. Są one prawdopodobnie najważniejszym elementem oferty handlowej, czy sales lettera. Stanowią bowiem kręgosłup oferty sprzedażowej na piśmie.

Najogólniej rzecz biorąc, silny argument zawiera w sobie silny powód-dlaczego. Na przykład: Stwierdzenie, że Twój produkt różni się w 100% od konkurencji i jest najlepszy na rynku, to zwykłe ... puste ... NIC nie znaczące ogólniki.

Z kolei, jeśli dodasz powód-dlaczego tak jest, chociażby używając spójnika PONIEWAŻ, wtedy taki argument nabiera niebywałej siły. Rozszerzenie tego tematu znajdziesz na przykład w książce Roberta Cialdiniego, "Wywieranie wpływu na ludzi".

A propos ogólników. Pamiętaj, że spływają one po ludziach, jak poda po kaczce (jak to mawiał Claude Hopkins). Trzymaj się konkretnych, szczegółowych liczb, faktów, informacji.

OK, kiedy wszystkie argumenty sprzedażowe zostały stworzone, kiedy wszystkie prawdopodobne i faktyczne obiekcje zostały "rozwalone", jesteś gotów usiąść do PISANIA.

TERAZ ... aby wiedzieć, w jaki sposób najlepiej trafić do potencjalnego klienta, miej jego obraz, jego życie, jego mentalność, jego problemy, jego zmartwienia cały czas na uwadze, podczas pisania.

Musisz bowiem wiedzieć, jaka zaleta reklamowanego produktu (albo usługi) najbardziej przemówi do jego obszaru zainteresowań. Która ze wszystkich cech sprzedażowych najprawdopodobniej trafi do niego najcelniej (że tak trochę dziwnie się wyrażę).

Kiedy uda Ci się to odkryć ... kiedy dowiesz się, za pomocą jakiej korzyści, lub zalety przyłączyć się do konwersacji, którą potencjalny klient prowadzi aktualnie ze sobą samym (tę koncepcję zapoczątkował genialny człowiek Robert Collier) ... wówczas czynisz tę zaletę / korzyść osią, wokół której zbudujesz całą linię argumentacji i wokół której przedstawisz pozostałe cechy, korzyści w porządku od najbardziej istotnej dla konsumenta, do najmniej.

OK, teraz już naprawdę zabieramy się za pisanie . . .

PRZEDE WSZYSTKIM: Korzystne wiadomości budzące zainteresowanie.

Tytuł / nagłówek i pierwsze linijki powinny być skoncentrowane właśnie na tym, aby zachęcić czytelnika do przeczytania Twojej oferty handlowej. (Wkracza tutaj popularny model sprzedażowy AIDA, o którym nie można zapominać, jako ogólny szkielet dla oferty handlowej).

Wiadomości budzące zainteresowane muszą być (oczywiście) możliwie powiązane z korzyściami, jakie daje produkt oraz z całą Twoją ofertą.

Skup więc wysiłki na tym, co daje produkt oraz na tym, w czym on pomaga potencjalnemu klientowi, zamiast używania sztuczek, łudząc się, aby zwabić możliwie największą ilość ludzi. Skoncentruj się wyłącznie na czytelnikach będących idealnymi, potencjalnymi klientami oraz na korzyściach płynących z Twojej oferty.

Każda forma przechytrzenia odbiorcy kończy się źle. Zazwyczaj czytelnik, który uświadomi sobie, że został podstępnie zwabiony do czytania oferty handlowej, natychmiast przyjmuje wrogą postawę i nici z jakiejkolwiek sprzedaży ...

Tak więc, wszystkie korzyści dla potencjalnego klienta znajdują się w dużej mierze tam, w produkcie. Musisz więc go dobrze poznać. Zwykle (bo nie zawsze), USP będzie stanowiło największą korzyść, którą powinieneś przyjąć za oś komunikatu handlowego.

Tę korzyść powinieneś wykorzystać w pierwszym akapicie oferty handlowej.

Poprzez tytuł, nagłówek połącz się z tzw. "aktualnym stanem, w którym znajduje się potencjalny klient". PRZYKŁAD: Jeśli sprzedajesz e-booka, który pomaga pozbyć się zmęczenia, dobrym nagłówkiem będzie ... "Czy jesteś zmęczony...byciem zmęczonym?"

I teraz, we wspomnianym pierwszym akapicie możesz przedstawić główną i najważniejszą korzyść, jaką możesz zaoferować czytelnikowi ... po czym w dalszej części przechodzisz do elementów dowodowych ... do FAKTÓW ... pamiętając, aby ciągle oscylować w obszarach zainteresowań idealnego klienta.

Mała UWAGA: Wyrażaj myśli i argumenty w możliwie najprostszy sposób. Istnieje reguła wśród branży reklamowej, wśród copywriterów, aby pisać w taki sposób, żeby 8-letnie dziecko potrafiło zrozumieć Twój komunikat.

Korzyści są DWIE: Unikniesz błędnego zrozumienia plus ułatwisz odbiorcy proces czytania i przyswojenia komunikatu. Dzięki temu, informacja niemal wsiąknie sama w umysł czytelnika, bez mentalnego wysiłku.

A ... jeszcze jedno! Być może nawet ważniejsze. Kiedy używasz prostej formy myślowej, znajomego języka, słownictwa, wówczas o wiele ŁATWIEJ uznać potencjalnemu klientowi Twój komunikat za prawdę. A więc budujesz wiarygodność. Natomiast próby popisywania się wyszukanym językiem, wywołują podejrzliwość.

Prosty język jest charakterystyczny dla szczerości.

Wracając do szkieletu oferty handlowej ... najważniejsze, to pisać o tym, co leży w obszarze zainteresowań potencjalnego klienta ... używać silnych argumentów sprzedażowych wzmocnionych unikalnym powodem-dlaczego ... rozwiać wszelkie obiekcje, jakie mogą się pojawić przed wydaniem pieniędzy ... przedstawić elementy dowodu ... i wreszcie zamknąć transakcję.

To znaczy, poprosić o podjęcie działania (call to action).

Końcówkę oferty handlowej poświęć na pokierowanie czytelnikiem w kierunku złożenia zamówienia, czy skontaktowania się z firmą (w zależności, jaki jest cel oferty). Warto dodać w tym miejscu ciekawą myśl. Otóż sporo decyzji o zakupie odkłada się na później ... a nawet kompletnie z niej rezygnuje ... tuż pod sam koniec procesu.

Stąd, dobrym rozwiązaniem będzie, jeśli na przykład na formularzu zamówienia, albo nawet w Post Scriptum dodasz OPINIĘ zadowolonego klienta! Taki zabieg często ratuje sprzedaż.

To tyle na teraz! Mógłbym napisać więcej ... nawet żałuję, że pominąłem pewne istotne kwestie ... no ale w końcu to artykuł, nie książka! :-). Sukcesów /autor.


Po więcej na temat pisania tekstów, copywritingu
& reklamy ... zapraszam na bloga: www.TotalCopywriting.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.